Powrót

 

Wierzę w Kościół Chrystusowy – założenia duszpasterskie.

Od I niedzieli Adwentu, 27 listopada 2022 r. w Kościele trwa rok duszpasterski pod hasłem „Wierzę w Kościół Chrystusowy”. Tematem przewodnim jest refleksja nad Kościołem i jego misją oraz umocnienie wiary w Kościół jako wspólnotę wierzących kroczących razem do domu Ojca. Jego realizacja zakończy się w niedzielę Chrystusa Króla, 26 listopada 2023 r.

LISTOPAD 2023 - Idziemy do Domu Ojca

IV Niedziela -W jednej rodzinie Bożej
„Chrystusowy Kościół i jego żywotność nie są dziełem ludzkiej aktywności, lecz owocem Boskiego obdarowania, a jego posłannictwo polega na służbie zbawieniu, czyli na urzeczywistnianiu wspólnoty człowieka z Bogiem i ludzi między sobą (...). Ta właśnie komunia Kościoła (...), stanowi ostateczną formę realizacji zbawczego planu Boga (...), a sama wspólnota z Bogiem jest zasadniczym celem Chrystusowego posłannictwa”. A. Czaja, Credo in Spiritum Vivificantem. Pneumatologiczna interpretacja Kościoła jako komunii w posoborowej teologii niemieckiej, Lublin 2003.

Warto sobie zadać pytanie: dlaczego jestem w tym Kościele, w tej wspólnocie? Czy jestem tam, dlatego że „dobrze być gdzieś”, „z kimś się identyfikować”, „bo w grupie raźniej”? Czy też jestem tam dla Boga, któremu ufam bezgranicznie i wierzę, że stawia na mojej drodze ludzi, którzy zaprowadzą mnie do świętości?

Człowiek nie jest w stanie kształtować się i żyć bez innych ludzi; potrzebuje wspólnoty, aby dojrzeć. Wobec niej definiuje swój indywidualizm, który jest bezcennym skarbem. Wspólnota pomaga ludziom trwać w jedności wiary, daje drogowskazy, ukazuje, jak ważne jest poczucie przynależności.

Zrozumieć wspólnotę domu, rodziny czy Kościoła, to zobaczyć swoją indywidualną rolę i wyjątkowość w tejże wspólnocie. W rodzinie czasami nie umiemy się dogadać pomimo dobrych chęci. Jeśli ona rodzina ma być dobrze działającym organizmem, to każdy musi wiedzieć, jaką ma rolę i do czego został powołany. Podobnie we wspólnocie Kościoła. Zjednoczeni w sakramentach tworzymy wspólnotę różnych powołań prowadzących nas do świętości, do jedności z Bogiem. W rodzinie nauczmy się doceniać tę różnorodność, która pozwala na budowanie wspólnoty pełnej miłości, oddania i prawdy.

Pomódl się za osobę, z którą Ci w Twojej rodzinnej wspólnocie najciężej.
Pomódl się za osobę, z którą Ci we wspólnocie Kościoła najciężej.


Łącznośc ze zmarłymi
„W obliczu śmierci najwyraźniej ujawnia się tajemnica ludzkiego istnienia”. abp D. Zimoń, Homilia z 29 stycznia 2006.

„Wierzymy mocno i mamy nadzieję, że jak Chrystus prawdziwie zmartwychwstał i żyje na zawsze, tak również sprawiedliwi po śmierci będą żyć na zawsze z Chrystusem Zmartwychwstałym i że On wskrzesi ich w dniu ostatecznym”. Katechizm Kościoła Katolickiego, nr 989.

Ludzkie spojrzenie na śmierć przywołuje obraz straty, która bardzo często bolii pozostawia pustkę, którą z czasem jedynie uczymy się akceptować. Jednocześnie d oświadczamy wiary w jedność Kościoła ziemskiego i niebiańskiego. Możliwość modlitwy za zmarłych, obcowania ze świętymi wprowadza nas w duchowy, mistyczny wymiar tego, w jaki sposób trwamy w jedności z Bogiem, jedności, której śmierć nie jest w stanie pokonać. Dlatego modlitwa za zmarłych ma wartość spotkania ze zmarłymi, troski o nich, wiecznej dla nich miłości. „Potrzebują tej odrobiny światła, by trafić do domu Ojca, by skrócić ich męki czyśćcowe”.

Łączność ze zmarłymi to niewykluczanie ich z przestrzeni rozmów, które w rodzinie się odbywają. To noszenie ich w swoim sercu i pełnia wiary w moc działania modlitwy w ich intencji. To pozwolenie sobie na tęsknotę. Człowiek wiary wie, że jego bliscy „nie znikają”, ale żyją dalej, tylko nie mają ciała tu na ziemi. Ta myśl może być pokrzepiająca szczególnie w momencie utraty bliskiej osoby. Módlmy się za zmarłych, aby szybko mogli trafić do nieba. Z drugiej strony prośmy zmarłych z naszych rodzin (naszych „prywatnych świętych”) o orędownictwo we wszelkich sprawach i potrzebach.

Porozmawiajmy w rodzinie (również z dziećmi) o śmierci, o umieraniu, o tym czego się w tym kontekście boimy. Pomódlmy się wspólnie za naszych zmarłych, wspominając to, co pamiętamy z ich życia.

Jeśli szczególnie tęsknisz za kimś, kto zmarł, spróbuj napisać do niego list, w którym opowiesz mu, co nosisz w sercu. Pamiętaj, że on „nie zniknął”. Wyobraź go sobie w pełni doskonałości i szczęścia przed obliczem Boga. Na koniec pamiętaj: wasza rozłąka jest czasowa.


Dlaczego Maryja jest wyjątkowa

„Maryja jest »nowym początkiem« godności i powołania kobiety, wszystkich kobiet i każdej”. Jan Paweł II, Mulieris dignitatem, nr 11.

Maryja jest kwintesencją kobiecości - cudownie ciepła, pełna miłości, rozważna i cierpliwa. Taka stoi na straży rodziny, którą jako Kościół budujemy. Niczego nie udaje, a jej autentyczność nie jest formą manifestacji, lecz umiejętnością pełnego pokory odkrywania siebie w relacji.... Maryja pokazuje nam, jak doświadczać człowieczeństwa, które jest wolne, zindywidualizowane i osadzone w pełnym zaufaniu Bogu. Ona - Matka Kościoła w pełni przyjęła obecność Boga w swoim życiu i tego uczy nasze rodziny.

Mężczyzno, pozwól czerpać swojej żonie, swojej córce z kobiecej duchowości Maryi. Nie bój się jej rozkwitania, wzrastania, doświadczania Bożego
dziedzictwa w jej kobiecości. Trwaj przy niej mimo burz. Niech ta podróż, którą jest jej życie, będzie poznawaniem prawdy o sobie na wzór Maryi.

Kobieto – córko, żono, siostro – jesteś niezwykła. To Boża niezwykłość. Zaufaj Maryi, czerp z jej świętości, nie bój się tego, kim jesteś. Maryja pokazuje, jak ważne jest towarzyszenie drugiemu w jego wzrastaniu. To towarzyszenie często okupione jest niezrozumieniem np. dorastających dzieci. Niejednokrotnie wymaga milczenia, kiedy wszystko w nas krzyczy i upomina. My – ludzie XXI wieku jesteśmy dziećmi hałasu, maskujemy niepewność gadaniną. Maryja pomaga nam zrozumieć, że tylko wtedy, gdy zamilkniemy, Bóg będzie mógł mówić.

Możesz założyć różę różańcową za dzieci. Jedna dziesiątka dziennie za swoje dzieci i dzieci wszystkich z róży, aby otoczyć je opieką z nieba. Informacje pod adresem: www.rozaniecrodzicow.pl
Pozwól sobie na chwilę ciszy na wzór Maryi. Zejdź w głąb swojego serca, bez oczekiwań, planów. Zadaj Bogu pytania, które masz w sercu
(może od dawna). Daj Mu działać

Założenia Roku duszpasterskiego: Wierzę w Kosciół Chrystusowy.

Poprzez głoszone słowo Boże, lekturę duchową, a przede wszystkim modlitwę pragniemy lepiej poznawać Kościół, aby go bardziej pokochać i aby znaleźć w nim miejsce dla siebie, wspólnie współpracując w kształtowaniu jego życia i misji. To dzięki nam Kościół ma stawać się coraz bardziej autentyczny, odpowiadający woli Chrystusa, piękniejszy i świętszy. W naszych czasach jest to zadanie trudne, ale nie niemożliwe. Wbrew promowaniu przez niektórych budowania społeczeństwa bez oparcia się na prawie Bożym, wbrew bezkrytycznemu nieraz wytykaniu błędów ludzi Kościoła czy antyświadectwu osób głoszących słowo Boże, lecz postępujących przeciw niemu, chcemy budować Kościół ludzi świętych i wsłuchiwać się w głos Ducha Świętego.

Mówimy: „Wierzę w Kościół Chrystusowy”, bo zdajemy sobie sprawę, że Kościół to nie tylko rzeczywistość, którą widzimy, ale także niewidzialna, choć przecież bardzo realna obecność w nim Chrystusa.To dzięki łasce Bożej Kościół jest święty w tych ludziach, którzy oddali siebie bez reszty Bogu i – mimo ludzkich ograniczeń – wcielili Ewangelię w życie, dokonując rzeczy wspaniałych. Kościół to św. Franciszek z Asyżu, twórca duchowości inspirującej do dziś miliony ludzi na całym świecie. Kościół to św. Joanna Beretta Molla, żona, matka i lekarka, która oddała własne życie dla ratowania swego nienarodzonego dziecka. Twarzą Kościoła jest św. Matka Teresa z Kalkuty, posługująca w sposób heroiczny najbiedniejszym. A cóż powiedzieć o tylu szlachetnych ludziach żyjących na polskiej ziemi? Św. Brat Albert, św. Maksymilian Kolbe, św. Jan Paweł II, bł. Stefan Wyszyński, św. Faustyna, bł. Matka Elżbieta Róża Czacka... Powinniśmy starać się im dorównać i podobnie jak oni wierzyć w Kościół, którego sercem jest Chrystus.Wierzę w Kościół, który jest jeden, wyznający tę samą wiarę, tę samą naukę i tradycję, wypływającą jak gdyby z jednych ust, wyznawaną jedną duszą i jednym sercem. Jak słońce, które jest jedno i takie samo na całym świecie, tak światło prawdziwej nauki jaśnieje wszędzie i oświeca wszystkich tych, którzy dążą do poznania prawdy (por. św. Ireneusz z Lyonu, Adv. haer., I 10, 2).

Wierzę w Kościół, który jest święty. Nie święty sam z siebie – jest bowiem złożony z grzeszników, ale ciągle uświęcany przez Zbawiciela, przez Jego oczyszczającą miłość. Wierzę w Kościół katolicki, który gromadzi ludzi różnych kultur i narodowości, aby cała ludzkość stała się żywym uwielbieniem Boga. Katolickość Kościoła obejmuje nie tylko wymiar horyzontalny, czyli zgromadzenie wielu osób w jedną wspólnotę. Wyraża się ona także w wymiarze wertykalnym, gdyż tylko kierując spojrzenie ku Bogu i otwierając się na Niego możemy rzeczywiście stać się jedną rodziną.

Wierzę w Kościół apostolski. Nasz Pan bowiem ustanowił dwunastu apostołów i postawił ich na czele Ludu Bożego, aby „Mu towarzyszyli, by mógł wysyłać ich na głoszenie nauki” (Mk 3,14). Apostołowie oraz ich następcy winni zawsze trwać przy swoim Panu, gdziekolwiek zostaną posłani. Posługa następcy św. Piotra z kolei jednoczy widzialnie Kościół całego świata i wszystkich czasów, chroniąc tym samym każdego z nas przed fałszywą autonomią, która z łatwością przeradza się w podziały wewnątrz Kościoła.
Należy uświadomić sobie, że mimo trudnych spraw trzeba wierzyć w Kościół i Kościołowi. Wierzyć w Kościół dlatego, że jest rzeczywistością Bosko-ludzką. Wierzyć Kościołowi dlatego, że Kościół bazuje na autorytecie samego Boga.
Praktyczną realizacją programu duszpasterskiego dla Kościoła w Polsce są materiały dla rodzin przeznaczone do indywidualnej formacji świeckich.

PAŹDZIERNIK 2023 - Rodzina otwarta na bogactwo życia Koscioła.
Świętość - skrzydła dla każdego z nas
Droga do Boga jest drogą do źródła: „Jeśli chcesz znaleźć źródło, musisz iść do góry, pod prąd. Przedzieraj się, szukaj, nie ustępuj, wiesz, że ono musi tu gdzieś być – Gdzie jesteś, źródło?... Gdzie jesteś, źródło?! Cisza...”. K. Wojtyła, Tryptyk rzymski.

Świętość jest bezwzględną wiarą w sprawczą moc Boga. Jest spotkaniem z Nim twarzą w twarz. Żywoty świętych pokazują nam, co jest możliwe, kiedy uwierzymy bez reszty. Ich życie – tak jak nasze – nie było łatwe, a podejmowane decyzje niekoniecznie były oczywiste. W całej hagiografii nie znajdziemy takiego świętego, który by się nie trudził. Wielu borykało się z chorobą, ubóstwem, odrzuceniem, wszyscy mierzyli się z pokusami, a jednak dotarli do źródła. Święci są pomostem pomiędzy nami a niebem, są dla nas wsparciem i drogowskazem, przykładem co robić, by być w niebie.

Świętość w przestrzeni życia rodzinnego to niezwykłe wyzwanie. Każdy z nas ma swój temperament, lepsze i gorsze nastroje, które skłonni jesteśmy kamuflować. W rodzinie nie może być miejsca na udawanie. Gdy udajemy, płyniemy w dół rzeki, jesteśmy coraz dalej od źródła. Stawajmy więc wobec Boga z wszystkimi naszymi trudami i z pełną ufnością w Jego moc sprawczą. Pozwolimy wtedy rosnąć naszym skrzydłom.

Czy masz swojego ulubionego świętego? Może to Twój imiennik/imienniczka? Przeczytaj jej/jego życiorys, może jest Ci w czymś bliski? Zaproś go do konkretnego zadania w Twoim życiu, np. św. Joanno Mola zapraszam Cię do wychowania ze mną moich dzieci.

Czy wiesz o tym, że powstała książka o problemach podobnych do twoich, które przydarzyły się ludziom świętym, którzy dotarli do źródła? Przeczytaj Święci na każdy problem Josepha M. Espera. W publikacji tej znajdziesz m.in. taką propozycję „Zrób listę rzeczy, których spodziewasz się w niebie i przez tydzień dodawaj codziennie jedną pozycję; potem od czasu do czasu sprawdzaj listę. To może dać Ci motywację, by wzrastać w łasce i wytrwać, gdy życie staje się trudne”.

Świecki czy kapłan - kto ważniejszy?
„Różne członki, poprzez które wyraża się parafia, są wezwane do komunii i jedności. W zakresie, w jakim każdy przyjmuje swoją komplementarność, oddając ją na rzecz wspólnoty, z jednej strony można ujrzeć realizowaną w pełni posługę proboszcza i prezbiterów współpracujących jako pasterze, a z drugiej strony specyfikę różnych charyzmatów diakonów, osób konsekrowanych i świeckich, do budowania przez każdego jednego Ciała (por. 1 Kor 12, 12)”. - Instrukcja: Nawrócenie duszpasterskie wspólnoty parafialnej w służbie misji ewangelizacyjnej Kościoła, nr 28.

Witraż w kościele. Na pozór tylko zbiór drobnych kolorowych szkiełek. Osobno niewiele znaczą, jednak poukładane razem tworzą cudowne obrazy, przez które światło dociera do wnętrza Kościoła. Podobnie i we wspólnocie Kościoła mamy różne powołania, charyzmaty, posługi. Samodzielnie nie mają one większego znaczenia – są jedynie wielobarwną zbieraniną, jednak gdy stają się względem siebie komplementarne, tworzą piękny obraz, przez który Boże światło dociera do ludzi.

Podczas pontyfikatu Jana Pawła II odbyły się cztery synody dotyczące różnych stanów w Kościele. Wtedy też zostały określone zadania poszczególnych grup. Spróbujmy się im przyjrzeć i zobaczyć piękny witraż, przez który Pan Bóg chce oświecać swój Kościół. Oto poszczególne zadania. Kapłani upodobniają się do Chrystusa w miłości duszpasterskiej; sprawują sakramenty i głoszą Słowo Boże; żyją radykalizmem ewangelicznym przez: posłuszeństwo, dyspozycyjność, wspólnotowość, ubóstwo. Małżonkowie tworzą wspólnotę małżeńską i rodzinną; służą życiu od poczęcia aż po naturalną śmierć; uczestniczą w rozwoju społeczeństwa oraz w życiu i misji Kościoła – szczególnie przez religijne wychowanie potomstwa. Świeccy głoszą Dobrą Nowinę, zajmując się sprawami świeckimi i kierując nimi po myśli Boga; realizują swoje posługi i charyzmaty na rzecz innych; żyją Ewangelią, służąc człowiekowi i społeczeństwu. Osoby konsekrowane świadczą o Ewangelii swoim życiem; objawiają Bożą miłość w świecie przez swoje życie i działalność na rzecz innych.

Pomódl się w ciągu dnia za kapłanów ze swojej parafii – imiennie; poproś księdza, żeby pomodlił się za Twoją rodzinę.


Moje zaangażowanie w parafii 
"
W tajemniczym splocie między działaniem Boga a działaniem człowieka głoszenie Ewangelii odbywa się za pośrednictwem mężczyzn i kobiet, którzy uwiarygodniają
to, co głoszą przez życie, w sieci relacji międzyludzkich, budzących zaufanie i nadzieję. W obecnych czasach, często naznaczonych obojętnością, zamknięciem jednostki w sobie i odrzuceniem drugiego, ponowne odkrycie braterstwa ma fundamentalne znaczenie, ponieważ ewangelizacja jest ściśle związana z jakością relacji międzyludzkich”. Instrukcja: Nawrócenie duszpasterskie wspólnoty parafialnej w służbie misji ewangelizacyjnej Kościoła, nr 24.

Dom rodzinny. Taki zwykły. Życie toczy się mniej więcej według ustalonego schematu. Każdy ma swoje obowiązki; i dobrze, że je mamy. Dzięki nim uczymy się dyscypliny i szacunku dla każdej pracy. Jeśli nie wykonamy jakiegoś zadania, nic z pozoru się nie stanie, ale chyba wszystkim zależy, żeby żyło nam się piękniej, lepiej. W rodzinie pomagamy sobie nawzajem, służymy innym z miłością.

Parafia – to też jest nasz dom. Tyle że większy. Także tu jesteśmy zobowiązani do służenia sobie z miłością, tworzenia wzajemnych relacji i więzi. A zatem warto się zastanowić: w co mogę się zaangażować w swojej parafii? Jak mogę budować dobre relacje z księżmi, innymi parafianami, jak mogę podzielić się sobą, swoimi zdolnościami?

Parafia to nie tylko budynek kościoła, probostwo i życie, które się toczy w tej przestrzeni. Parafia to także mój sąsiad, który może potrzebuje pomocy, może ktoś, kogo spotykam co niedzielę na Mszy Świętej, jakaś osoba starsza lub chora, którą mogę wesprzeć w codziennych zakupach, w trosce o dom, w innych czynnościach.

Porozmawiaj z rodziną, w jaki sposób możecie zaangażować się w działalność parafii. Podejmij przynajmniej jedną inicjatywę na rzecz parafii.


Parafia, czyli co?
„Parafia ma długą historię i od początku odgrywała fundamentalną rolę w życiu chrześcijan, w rozwoju i duszpasterstwie Kościoła (…). Niektóre teksty Pawła pokazują ustanawianie małych wspólnot jako kościołów domowych, określanych zazwyczaj przez Apostoła słowem »dom« (por. np. Rz 16, 3–5; 1 Kor 16, 19–20; Flp 4, 22). (…) Sama etymologia słowa »parafia« czyni zrozumiałym sens tej instytucji: parafia jest domem pośród domów i odpowiada logice wcielenia Jezusa Chrystusa, żywego i działającego we wspólnocie ludzkiej. Dlatego, widzialnie reprezentowana przez budynek kultu, jest znakiem stałej obecności Zmartwychwstałego Pana pośród Jego Ludu Bożego.” - Instrukcja: Nawrócenie duszpasterskie wspólnoty parafialnej w służbie misji ewangelizacyjnej Kościoła, nr 6-7

W ostatnich latach stał się modny tzw. churching, czyli wędrówki wiernych do kościołów, w których sakramenty sprawowane są w najdogodniejszy dla nich sposób. Chodzi w tym przypadku o sposób sprawowania liturgii, styl homilii, a czasami architekturę czy temperaturę kościoła itp. Zachodzi więc pytanie: czy parafia ma jeszcze jakieś znaczenie w dzisiejszych czasach? Czym dzisiaj jest parafia, jakie formy powinna przyjmować?

Parafia jest „domem pośród domów”, jest żywą wspólnotą wierzących, zgromadzoną wokół Chrystusa Zmartwychwstałego. Cechą charakterystyczną wspólnoty Kościoła, także w wymiarze parafialnym są wzajemne więzi – najpierw poszczególnych wierzących z Chrystusem, a w drugiej kolejności parafian między sobą oraz pomiędzy kapłanem a parafianami. Tworzą się konkretne relacje osób wzajemnie za siebie odpowiedzialnych – nie tylko w sferze materialnej, ale przede wszystkim w wymiarze duchowym. Parafianie mają możliwość wspólnego kroczenia wraz z Chrystusem Zmartwychwstałym, umacniania relacji z Bogiem i z innymi ludźmi, składania świadectwa wiary, towarzyszenia sobie w trudnych chwilach, także dzięki modlitwie.

Pomódl się za swojego proboszcza oraz za wspólnotę parafialną: za sąsiadów, osoby, które spotykasz na niedzielnej Mszy Świętej

Kościół  "Bożą budowlą". 

„Bardzo często Kościół jest nazywany »Bożą budowlą« (1Kor 3, 9). Pan porównał siebie samego do kamienia odrzuconego przez budujących, który jednak stał się kamieniem węgielnym. Na tym fundamencie Apostołowie zbudowali Kościół; od tego fundamentu wziął on trwałość i spoistość. (…) W tę świątynię, niby żywe kamienie, jesteśmy wbudowani tu na ziemi.” - Katechizm Kościoła Katolickiego, nr 756.

Pomagałam kiedyś przy budowie salek katechetycznych i probostwa. Lubiłam uruchamiać windę, którą dostarczaliśmy cegłę na wyższy już poziom. Murarze brali cegłę po cegle, sprawdzając, czy jest w całości, czy się nie kruszy. Tak, aby cały budynek wyglądał pięknie i był mocny.
My także jesteśmy takimi „cegłami” w budowli Kościoła, którego fundamentem jest sam Chrystus. Także w tym przypadku nie jest obojętne, w jakiej kondycji są poszczególne cegły, czyli poszczególni członkowie Kościoła. Każda cegła, która się kruszy, która jest słaba, sprawia, że cała budowla jest postrzegana jako nietrwała, niedoskonała. Dlatego warto sobie zadawać pytanie: jaką ja jestem cząstką Kościoła?
Nikt z nas nie jest doskonały, mamy swoje słabości, wady, defekty. Jednak wspólnota Kościoła, Boża budowla, tym różni się od innych, że budowniczym jest sam Bóg i to On sam może sprawić, że to, co było słabe, na nowo staje się mocne i piękne. W Kościele mamy całą gamę narzędzi i środków, dzięki którym Chrystus nas udoskonala. Są to w pierwszej kolejności sakramenty – szczególnie Eucharystia i pokuta, ale także inne środki: rekolekcje, kierownictwo duchowe, cała paleta ruchów i wspólnot parafialnych, diecezjalnych. Kościół oferuje różne formy pobożności i formacji zarówno indywidualnej, jak i wspólnotowej – dostosowane do różnorodnych potrzeb wierzących. Warto z tych narzędzi skorzystać, warto oddać się w ręce najlepszego Budowniczego, którym jest sam Bóg.
Zapoznaj się z informacją, jakie formy duszpasterstwa są dostępne na terenie Twojej parafii: sakrament pokuty, kierownictwo duchowe, rekolekcje, ruchy, wspólnoty, warsztaty, spotkania itp.
 


WRZESIEŃ 2023 - Apostolat i realizcja misji Koscioła

Posłani, aby głosić Chrystusa…w świecie wirtualnym
„Wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść. Wszystko mi wolno, ale ja niczemu nie oddam się w niewolę”. 1 Kor 6,12

Tak wiele dzieje się dzisiaj w świecie wirtualnym. Powiedzielibyśmy: „dlakażdego coś miłego”. Bez problemu odnajdujemy tu rzeczy dobre i złe, takie, które nas budują i niszczą. Powstaje pytanie: jak mogę dawać świadectwo wiary w Internecie? Jak świat wirtualny wpływa na moją religijność?

W świecie wirtualnym istnieje wiele wartościowych stron, kształtujących naszą wiarę. Internet jest bogatym skarbcem, z którego można korzystać, pogłębiając swoją wiedzę religijną i duchowość. Warto to robić. Zanim jednak zaczniemy „karmić się” tymi treściami, trzeba sprawdzić, czy są one rzeczywiście zgodne z nauczaniem Kościoła, czy nie są to jedynie prywatne poglądy konkretnego człowieka (nawet księdza), które niewiele mają wspólnego nauką Kościoła. Zdobywane informacje warto na bieżąco weryfikować.

Inną przestrzenią są wiadomości przesyłane sobie przez znajomych: są to cytaty z Pisma Świętego, myśli świętych czy błogosławionych, obrazki mające przypominać konkretnych świętych czy błogosławionych – patronów dnia itp. Powstaje pytanie: jeśli dostaję takie wiadomości, to czy mam odwagę, aby przesłać je dalej, np. do osób, które już straciły wiarę, może odeszły od wspólnoty Kościoła? Jest to jedna z form ewangelizacji, za którą odpowiedzialny jest każdy z nas.

Zdarza się, że na forach dyskusyjnych użytkownicy ostro krytykują Kościół, prawdy wiary, osoby Kościoła. Czy jako chrześcijanie mamy odwagę zabrać głos w dyskusji? Czy mamy odwagę stawać w obronie naszej wspólnoty?

Poszukaj w Internecie stron związanych z tematyką religijną – wiadomościami religijnymi, może z duchowością, która Cię interesuje, zobacz ciekawy filmik na tematy religijne.
Jeśli dostaniesz wiadomość o tematyce religijnej, prześlij ją do osoby, która kiedyś praktykowała, a dzisiaj może jej religijność osłabła.


Posłani, aby głosić Chrystusa…w miejscu pracy
„Nikt nie zapala lampy i nie przykrywa jej garncem ani nie stawia pod łóżkiem; lecz umieszcza na świeczniku, aby widzieli światło ci, którzy wchodzą”. Łk 8,16.

Chrystus jest Światłem. Będąc Jego uczniami, stajemy się świadectwem dla innych. To oznacza, że jesteśmy na świeczniku, mamy być taką zapaloną lampą, która świeci dla innych.

Miejsce naszej pracy to również miejsce spotkań i świadczenia o Chrystusie. Nie jest istotne, jaka to praca. Mamy różne umiejętności, otrzymaliśmy różne dary. Ważne, abyśmy poprzez sposób wykonywania naszych codziennych obowiązków dawali świadectwo, że Chrystus jest obecny w naszym życiu. Co to znaczy?

„Nie płyńmy z nurtem rzeki”, gdy inni źle pracują, są nieuczciwi, nieuprzejmi itp. Nie naśladujmy ich, nie dostosowujmy się do otaczającej nas rzeczywistości. Bądźmy dobrymi pracownikami, uczciwie wykonującymi swoje obowiązki. Bądźmy otwarci na innych, życzliwi – także dla tych, którzy może trudnymi współpracownikami. Chrześcijańskie świadczenie o Chrystusie to codzienne praktykowanie owoców Ducha Świętego. Owocami Ducha zaś są: miłość, wesele, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wspaniałomyślność, łaskawość, wierność, skromność, wstrzemięźliwość, czystość.

A gdy nas poproszą o rozmowę może na tematy duchowe, może o pomoc w trudnych sprawach, nie uchylajmy się od tego, ale pomagajmy na miarę naszych możliwości.

Postaraj się być przez tydzień miły i otwarty dla osoby, która jest dla Ciebie trudna w miejscu pracy.


Posłani, aby glosić Chrytusa... przyjaciołom, znajomym, rodzinie
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu". Mk 16.15

Słyszałeś te słowa nieraz. Słowa Jezusa do uczniów. Być może uważasz, że to Ciebie nie dotyczy. Mamy XXI wiek, lecz Słowo Boże i zawarte w nim posłanie jest nadal aktualne. Powiesz: dobrze... w domu, wśród najbliższych mogę mówić o Bogu. Ale czemu mam to robić wśród znajomych, dalszej rodziny, sąsiadów?! Przecież nie będę ich nawracać siłą… Są dorośli, mają swoje życie, własne poglądy. Dlaczego mam się w to mieszać?

Nierzadko mamy znajomych, przyjaciół, którzy żyją z dala od Pana Boga, bez żywej relacji z Nim, często postępują też wbrew nauce Kościoła. Wielu z nich może nie poznało jeszcze prawdziwego Boga, nie doświadczyło Jego obecności w swoim życiu. Wielu też pewnie nie wybierze się do kościoła, nie będzie się chciało spotkać z kapłanem, żeby porozmawiać o Bogu. Jest to nasze zadanie.

Jak więc głosić Chrystusa w swoim środowisku? Nie chodzi przecież o to, żeby podczas każdego spotkania rodzinnego czy przyjacielskiego wygłaszać kazanie czy pouczać innych. Jednak są sytuacje, które domagają się zabrania przez nas głosu: nierzadko zdarzają się dyskusje przy stole dotyczące spraw Kościoła, Pana Boga, kapłanów, kwestii moralnych czy praktyk religijnych itp. Jeśli poglądy w takich sytuacjach wygłaszane nie zgadzają się z moim systemem wartości, czy nie powinienem odważnie wypowiedzieć swoje zdanie?

Czy mam w ogóle wiedzę religijną odpowiednią do tego, aby odważnie zabierać głos w dyskusji? A jeśli nie mam wiedzy na tematy związane z moją wiarą, czy szukam odpowiedzi w dokumentach Kościoła? Czy znam nauczanie Kościoła, czy może wystarcza mi opinia zasłyszana od innych osób? I w końcu ostatnia myśl do refleksji: czy moje postawy życiowe, moralne, moje codzienne gesty są zgodne z wyznawanymi wartościami? Czy mam odwagę zrobić znak krzyża przed kościołem lub pomodlić się przed posiłkiem?

Przy okazji obiadu, kolacji w gronie przyjaciół, dalszej rodziny zaproponuj wspólną modlitwę przed posiłkiem lub znajdź odpowiednią dla siebie formę wyrażenia swojej pobożności, swojej wiary.


Posłani, aby głosić Chrytusa w rodzinie
„Idźcie i wy do mojej winnicy. (Mt 20, 4) To wezwanie dotyczy nie tylko biskupów, kapłanów, zakonników i zakonnic, ale wszystkich, także świeckich, których Bóg wzywa osobiście, powierzając im do spełnienia misję w Kościele i w świecie”. Jan Paweł II, Christifideles laici, 2.

Od momentu chrztu jesteśmy posłani, aby głosić Dobrą Nowinę o Chrystusie.

Rodzina jest pierwszym miejscem, w którym człowiek słyszy o Bogu, doświadcza Go, ale równocześnie uczy się dawania świadectwa o Jego miłości.

To rodzice uczą dzieci pierwszych modlitw, czytają im historie biblijne, wspólnie uczestniczą we Mszy Świętej. Z biegiem lat wprowadzają swoje dzieci w kolejne sakramenty inicjacji chrześcijańskiej, uczą samodzielnego poznawania Boga, życia z Nim na co dzień.

Dzieci także są wobec swoich rodziców świadkami wiary i pobożności. Znamy wiele przykładów, gdy swoją postawą wiary umacniają matkę i ojca. Wzorem takiego postępowania był w ostatnich latach bł. Carlo Acutis, nastolatek, informatyk, który swoją postawą miłości do Boga nawracał nie tylko rówieśników, ale także własną rodzinę.

Oczywiście nie zawsze wiara jest tak silna. Zdarza się, że współmałżonek lub dziecko odchodzi od Pana Boga, obojętnieje, porzuca praktyki religijne. Wtedy warto brać przykład ze św. Moniki: modlić się za osoby, które odeszły od Boga, od żywej relacji z Nim, a jednocześnie zawsze mieć otwarte serce, pełne miłości w stosunku do swoich najbliższych. Św. Monika wyprosiła łaskę nawrócenia dla swojego męża oraz dla syna – św. Augustyna.

Przeczytaj i rozważ wspólnie z rodziną Ewangelię z danej niedzieli. Lekturę warto dostosować do możliwości poznawczych najmłodszych członków rodziny; w tym celu można sięgnąć po Biblię dla dzieci.

Znajdź informacje na temat św. Moniki oraz bł. Carlo Acutisa. Jakie fakty z ich życia mogłyby być inspiracją dla współczesnej rodziny?

 

SIERPIEŃ 2023 - Zbudowani na fundamencie Apostołów
Małżonkowie - królowie, kapłani i prorocy.
„Zbawczą misję Kościoła w świecie realizują nie tylko ci, którzy czynią to na mocy święceń, ale także wszyscy świeccy, którzy na mocy Chrztu i specyficznego powołania uczestniczą — każdy w sobie właściwym stopniu —
w kapłańskim, prorockim i królewskim urzędzie Chrystusa”. Jan Paweł II, Christifideles laici, nr 23.

Małżeństwo to drugi obok kapłaństwa sakrament uczyniony w służbie komunii i posłania. Jako małżonkowie, dzięki łasce Pana, jesteśmy niejako zorientowani ku zbawieniu innych ludzi, a przez służbę tym, których Bóg stawia na naszej drodze, doświadczamy zbawienia osobistego.

Podstawowym celem naszego życia jest uwielbienie Boga i w życiu małżeńskim dokonuje się ono poprzez miłość wzajemną, której szczytem jest pojednanie. Jeśli damy się poprowadzić (bo to jest dzieło Boga w nas) ku jedności małżeńskiej, pokój Chrystusowy w nas zamieszka i stale (w zdrowiu i w chorobie, w dobrej i złej doli, aż do kresu naszego ziemskiego życia!) będzie przebywał w naszym domu.

Jezus pragnie, byśmy formowali nasze dzieci. Nie tylko wychowywali ich do samowychowania, ale poddali ich procesowi o wiele głębszemu. „Formę” na „nasze” dziecko stworzył najlepszy Ojciec, a skoro tak, tylko On potrafi uczynić nasze rodzicielstwo szczęśliwym. „Żyjący” sakrament małżeństwa to również nieustanne składanie świadectwa o tym, że Bóg jest miłością. Bowiem celem miłości jest służba, szczególnie tym stroskanym i ubogim, bo – jak śpiewamy od lat – wiele jest serc, które czekają na Ewangelię.

Pomódlmy się dzisiaj wspólnie z całą naszą rodziną. Niech to będzie modlitwa własnymi słowami – powiedzmy Bogu o naszej rodzinie i jej radościach oraz smutkach.
Opowiedzmy naszym dzieciom o Bogu działającym w naszym codziennym życiu, w naszej rodzinie.

Ojciec Święty
„Świeccy winni uświadamiać sobie coraz wyraźniej nie tylko to, że należą do Kościoła, ale że sami są Kościołem, to znaczy wspólnotą wiernych żyjących na ziemi pod jednym przewodnictwem Papieża, oraz pozostających z nim w łączności Biskupów. Oni są Kościołem”. Jan Paweł II, Christifideles laici, nr 9

Już w pierwszym wieku chrześcijaństwa, w momencie konfliktu we wspólnocie w Koryncie, gdzie odwołano biskupa, poproszono o rozstrzygnięcie Klemensa I. To bardzo znamienne, że o wiążącą decyzję poproszono biskupa Rzymu, mimo że w Efezie żył jeszcze św. Jan Apostoł. Papież Klemens odpowiedział: „Wy przeto, którzy byliście przyczyną buntu, bądźcież posłuszni starszym i przyjmijcie upomnienie do pokuty. Gdyby jednak ktoś z was nie był posłuszny temu, co Chrystus przez nas mówi, to wiedzcie, że popadniecie w niemałe grzechy i niebezpieczeństwo. (...) Zgotujecie nam wielką radość, gdy się dowiemy, że jesteście posłuszni w tych rzeczach, o których wam pisaliśmy przez Ducha Świętego”.
 
Historia ta pokazuje nam, że od najdawniejszych czasów następca św. Piotra, biskup Rzymu, był uważany za ustanowionego przez Boga przełożonego całego Kościoła. Podobnie jak ojciec, który jest głową rodziny, tak Ojciec Święty przewodzi całemu zgromadzeniu miłości i opiekuje się różnorodnością Kościoła, czuwając by różnice nie stawały na drodze jedności, lecz działały w jej służbie. Zresztą, użytkownicy Twittera doskonale wiedzą, że Papież obecny jest tam pod nazwą Pontifex (łac. biskup), co znaczy dosłownie „budowniczy mostów”.
 
Papież to nie tylko urząd i wynikająca z niego władza, ale również charyzmat przewodzenia Kościołowi. W tym kontekście warto sięgać w naszych domach po papieskie nauczanie, ponieważ znajomość tekstów Jana Pawła II (nie tylko o rodzinie!), Benedykta XVI czy Franciszka pomaga żyć dla Pana i Jego Kościoła.

Czy błogosławimy papieżowi i jego posłudze Kościołowi?

Jak często w naszej lekturze duchowej sięgamy po nauczanie papieskie?
Odszukaj w Internecie, za co modli się w tym miesiącu Papież. Dołącz tę intencję do codziennej modlitwy.

Chrześcijański supermaket.
„Wiara Kościoła poprzedza wiarę wierzącego, który jest wezwany do przylgnięciado niej” - Katechizm Kościoła Katolickiego, nr 1124.

Żyjąc w świecie, który na każdym kroku daje nam możliwość zakupu produktów, usług czy treści, raz po raz miewamy pokusę, by – jak w sklepie – wybierać sobie również z depozytu wiary złożonego w Kościele te rzeczy, które chcemy, a pozostałe odrzucić, albo co najmniej ich nie zauważać. Wszyscy się z tym mierzymy.

Z uwagi na pęd życia, tzw. brak czasu, przyzwyczajenia wyniesione z rodzin, z których pochodzimy, czy wreszcie osobiste doświadczenie, „pacierz” czy „pójście do kościoła” traktujemy jak – często nieuświadomioną – „religijną konsumpcję”. Co więcej, w dobie internetowego kaznodziejstwa, mamy dostęp do mnóstwa wszelkiego rodzaju konferencji, nauczań czy modlitw. Naturalnie, zwykle wybieramy te treści, które nam odpowiadają.

Tymczasem o Kościele na pewno nie można powiedzieć, że jest wspólnotą konsumentów. Nie „chodzimy do kościoła”, by zostać obsłużonymi przez księdza, duszpasterza, kaznodzieję, a za dobre sprawowanie otrzymać Komunię. Jedzenie (konsumpcja!) Słowa i Ciała Pana może stać się ucztą wtedy, kiedy odkryjemy, że nasze życie jest nam podarowane i wszystkie rzeczy, sytuacje, a przede wszystkim ludzie są darem Najwyższego. Co więcej, że nie jesteśmy w tym doświadczeniu odosobnieni, ale razem z braćmi i siostrami w wierze współistniejemy i możemy miłować się tak, jak On nas umiłował, wtedy, kiedy byliśmy jeszcze grzesznikami.

By stać się dojrzałymi w wierze, potrzeba nam osobistego nawrócenia i w ślad za nim idącego zaangażowania, wzięcia odpowiedzialności za życie (również to wieczne!) moich bliskich, także ludzi należących do tej samej parafii, a przede wszystkim tych, którzy na swojej drodze nie spotkali do tej pory zmartwychwstałego Chrystusa.

Czy zdarza nam się wybierać w wierze tylko to, co nam odpowiada?
Czy nie zredukowaliśmy naszej wiary do „pacierza” i „chodzenia do kościoła”?
Czy znamy ludzi, których spotykamy co niedzielę na liturgii?
Czy księża, poza „kolędą”, bywają w naszym domu?

Wybrani i posłani.
„Rodzina jest powołana do budowania Królestwa Bożego w dziejach, poprzez udział w życiu i posłannictwie Kościoła” - św. Jan Paweł II, Familiaris consortio, nr 49.

Jesteśmy, jak mówi List do Efezjan, zbudowani na fundamencie apostołów (gr. wysłanników), których Chrystus wybrał i posłał, by głosili Ewangelię. Wierny przymierzu dobry Ojciec obiecał że będzie dawał swojemu ludowi pasterzy według Jego serca. Dziś, po dwóch tysiącach lat tej sztafety ewangelizacyjnej, wyświęcani biskupi są powoływani przez Pana, by – jak ojcowie w rodzinie – dbać o wspólnoty wierzących.

„Biskupem jestem dla was, chrześcijaninem jestem razem z wami. Tamto jest przyjętym obowiązkiem, to łaską. Tamto wystawia na niebezpieczeństwo, to przynosi zbawienie”. Kościół jest apostolski, ponieważ pozostaje, przez następców św. Piotra i Apostołów, w komunii wiary i życia ze swoim początkiem oraz jest posłany na cały świat. Rzecz w tym, by odkryć, że my wszyscy na różne sposoby uczestniczymy w tym posłaniu2. To dopiero Dobra Nowina – jesteśmy apostołami powołanymi do głoszenia zbawienia w Jezusie Chrystusie, idąc blisko pasterzy, którzy pachną swoją owczarnią.

Podobnie jak w rodzinie, gdzie pełnimy różne role i w zależności od wieku, dojrzałości, umiejętności, darów, posiadanych zasobów, czy okoliczności, w różnym stopniu angażujemy się w życie naszego wspólnego domu, tak dzięki Duchowi Świętemu nasze apostolstwo może się przejawiać w niezliczonej mnogości form, zawsze jednak miłość, czerpana z sakramentów – przede wszystkim z Eucharystii – jest istotą i siłą napędową naszego życia w Kościele.

Czy znamy i kochamy naszego biskupa, proboszcza naszej parafii?
Czy i w jaki sposób nasza rodzina uczestniczy w posłannictwie Kościoła?
Czy uważam się za apostoła? Jak na co dzień rozszerzam Królestwo Boże?

Pomódl się za waszego biskupa, proboszcza, duszpasterza.

 

LIPIEC 2023 - Pamiętaj, abyś Dzień Święty święcił
Rodzinne świętowanie niedzieli

„Czas ofiarowany Chrystusowi nigdy nie jest czasem straconym, ale raczej czasem, który zyskujemy, aby nadać głęboko ludzki charakter naszym relacjom z innymi i naszemu życiu”. św. Jan Paweł II, Dies domini, nr 7.

Podczas nauk przedślubnych często pytamy narzeczonych o to, jakie zwyczaje chcieliby przenieść ze swoich domów rodzinnych do małżeństwa i rodziny, które będą tworzyć. Wśród tychże tradycji rodzinnych jest również rodzinne przeżywanie niedzieli.

Oto niektóre wskazania narzeczonych:
- sobotnie porządki i przygotowywanie obiadu na następny dzień, po to, by w niedzielę już tylko spędzać czas ze sobą;
- wspólny obiad (czasami również pada odpowiedź: wspólne śniadanie lub kolacja);
- wspólne wyjście na Mszę Świętą;
- modlitwa rodzinna;
- czytanie Pisma Świętego;
- całodniowe wypady za miasto, do jakiś ciekawych miejsc, by tam uczestniczyć we Mszy;
- poobiednie spacery rodzinne;
- gra w planszówki;
- wyjazdy do rodziny: do babci lub cioci, na spotkanie z wujostwem i kuzynami;
- popołudniowa kawa z pysznym ciastem drożdżowym i opowiadanie różnych historii z całego tygodnia;
- gra na instrumentach i śpiew przez całe popołudnie.

Przypomnij sobie niedzielne zwyczaje ze swojego domu rodzinnego. Może coś warto odświeżyć i zastosować dzisiaj?

 
Niedziela dniem radości, odpoczynku i solidarności 
„Jak ważna jest niedziela? Niedziela jest centrum chrześcijańskiego czasu, ponieważ w niedzielę celebrujemy Zmartwychwstanie Chrystusa, a zatem każda niedziela jest mini-Wielkanocą. Kiedy lekceważy się niedzielę, w tygodniu pozostają tylko dni robocze. Człowiek, który został stworzony do radości, sprowadza wówczas siebie do roli robota skupionego na pracy, posiadaniu i konsumpcji. To na ziemi musimy nauczyć się świętować, w przeciwnym bowiem razie w niebie nie będziemy umieli zacząć. W niebie jest niedziela bez końca”. Youcat, nr 187.

Jaki jest najważniejszy dzień w moim życiu?
Najważniejszym momentem w życiu chrześcijan powinno być i jest zmartwychwstanie Chrystusa. Dzień, który zmienił historię świata i zmienia życie każdego z nas. Tak, jak z radością obchodzimy rocznice urodzin/imieniny naszych najbliższych, rocznice ślubu, kapłaństwa, ważnych wydarzeń, tak powinniśmy świętować także to ważne wydarzenie. Jako chrześcijanie mamy to szczęście, że wspomnienie zmartwychwstania możemy obchodzić w każdą niedzielę w ciągu roku. A zatem jak świętować?

W liście dotyczącym świętowania niedzieli pt. Dies domini czytamy, że niedziela powinna być dniem radości, odpoczynku i solidarności z potrzebującymi. Radości, bo chrześcijaństwo jest religią radości, a nie smutku, bo zostaliśmy stworzeni do radości i miłości, bo w końcu Chrystus z miłości do każdego z nas pokonał grzech i śmierć. Odpoczynku, żeby nabrać odpowiedniego dystansu do naszych codziennych obowiązków – zobaczyć, co jest w życiu naprawdę ważne. Solidarności z potrzebującymi, bo dzięki zmartwychwstaniu jesteśmy w relacji nie tylko z Panem Bogiem, ale także i innymi ludźmi – jesteśmy wspólnotą, która powinna się wzajemnie wspierać w drodze.

Wraz z rodziną zaplanujcie świętowanie niedzieli. Zwróćcie uwagę na to, aby był to dzień radości, odpoczynku dla wszystkich i solidarności z potrzebującymi, np. z naszej rodziny lub otoczenia.


Msza święta sercem niedzieli

Eucharystia jest źródłem i siłą tworzącą komunię między członkami Kościoła właśnie dlatego, że jednoczy każdego z nich z Chrystusem: »przy łamaniu chleba eucharystycznego, uczestnicząc w sposób rzeczywisty w Ciele Pańskim, stajemy się komunią z Nim i nawzajem między sobą: Ponieważ jeden jest chleb, przeto my, liczni, tworzymy jedno Ciało. Wszyscy bowiem bierzemy z tego samego chleba (1 Kor 10, 17)«”. - Kongregacja Nauki Wiary, List do biskupów Kościoła katolickiego o niektórych aspektach Kościoła pojętego jako komunia, nr 5.

Aby zrozumieć sens Mszy Świętej, warto wrócić do pierwszych wieków chrześcijaństwa. Wtedy to chrześcijanie w każdą niedzielę gromadzili się dla uczestniczenia w Eucharystii — po domach, w których były odpowiednie warunki. Układ Mszy Świętej w pierwszych wiekach przedstawiał się następująco: składał się z czytania ksiąg biblijnych (Dz 13, 15), słuchania homilii (Dz 20, 7), śpiewu psalmów i hymnów (Ef 5, 19), odmawiania wspólnych modlitw (1 Tm 2, 1-2), pocałunku pokoju (Rz 16, 16) i zbiórki na cele charytatywne (Rz 15, 26). (…) Nieobecnym zanoszono Komunię św. do domów. Natomiast zebrane ofiary podczas Mszy Świętej dawano sierotom, wdowom, ubogim i potrzebującym.

Msza Święta zarówno u swoich początków, jak i dzisiaj pełni podwójną funkcję. Jednoczy nas z Bogiem: przez wsłuchiwanie się w Jego słowo podczas czytań oraz przez karmienie się Jego Ciałem, co nas zjednoczy z Chrystusem w sposób pełny. Natomiast drugim wymiarem Eucharystii jest zjednoczenie z całym Kościołem, który sprawuje ten sam sakrament na całym świecie. W sposób szczególny jednak jednoczymy się z naszym Kościołem lokalnym, tymi, którzy stoją obok nas. Otwierając się także na ich potrzeby materialne i duchowe, modlimy się za osoby wymieniane podczas intencji Mszy Świętej lub modlitwy wiernych.

Utwórzmy naszą rodzinną modlitwę wiernych, w której uwzględnimy zarówno osoby z Kościoła powszechnego (papieża, wierzących z innych krajów itp.), jak i wiernych z naszej parafii i naszej rodziny.


Niedziela to dzień zamrtwychwstanie, to nasz dzień
„»My świętujemy niedziele, aby wspominać chwalebne zmartwychwstanie naszego Pana Jezusa Chrystusa nie tylko w dzień Wielkanocy, ale każdego tygodnia«: tak pisał na początku V w. papież Innocenty I”. Jan Paweł II, Dies domini, nr 19.

Dlaczego właściwie zmartwychwstanie jest dla nas chrześcijan takie ważne, że przeżywamy je co tydzień, w każdą niedzielę? Jak odpowiedziałbyś na to pytanie swojemu dziecku lub niewierzącemu, lub człowiekowi, którego spotykasz każdego dnia?

Oto kilka propozycji odpowiedzi na to pytanie:

Św. Matka Teresa z Kalkuty: „Gdy patrzymy na krzyż, pojmujemy wielkość Jego miłości. Kiedy patrzymy na stajenkę betlejemską, rozumiemy delikatność Jego miłości do ciebie i do mnie, do twojej rodziny i każdej rodziny”.

Benedykt XVI, 19.10.2006 r.: „Wydarzenie Śmierci i Zmartwychwstania Chrystusa jest sercem chrześcijaństwa, fundamentem naszej wiary, potężnym bodźcem naszego sumienia, silnym wiatrem, który usuwa wszelki strach i niepewność, każde zwątpienie i każdą ludzką kalkulację”.

Friedrich Schiller (1759–1805), niemiecki poeta i dramaturg: „Kto usłyszał orędzie wielkanocne, ten nie może już mieć tragicznej miny i prowadzić życia mruka, który nie ma nadziei”.

Papież Franciszek: „Nikt nie ma większej miłości niż ten, kto oddaje swoje życie za swych przyjaciół i On je za nas oddał. Za ciebie. Za mnie. Odzyskał je i towarzyszy nam pełnią swego życia. Pozwól, by ci towarzyszył. On cię kocha. Wielkanoc to Jezus żywy”.

Opowiedz swoim bliskim, dlaczego niedziela jest dla Ciebie ważna, dlaczego Eucharystia powinna być sercem każdej niedzieli?


CZERWIEC 2023 - Przeżywać Przymierze z Panem
Masz czas
Naszego przyjaciela Edwina spotkaliśmy niespodziewanie, idąc chodnikiem. Od dawna już się nie widzieliśmy. Spontaniczna, serdeczna rozmowa, mnóstwo rzeczy do powiedzenia, przeszkodą w spotkaniu były tylko nasz pośpiech i natłok „goniących nas zajęć”. W pewnym momencie Edwin zaproponował: „Przyjdźcie wieczorem! Zaparzymy dobrej herbaty i porozmawiamy”. – „Wiesz, dzisiaj nie mamy czasu” – odrzekłem. Usłyszałem na to: „Nie mów, że nie masz czasu, bo każdy z nas ma go codziennie tyle samo. Powiedz, że nie masz go dla mnie”. Najpierw poczułem się nieswojo po tak zwróconej uwadze. Szybko jednak z wdzięcznością odkryliśmy, że jest to zaproszenie… do świadomego przeżywania danego nam czasu.

Jak wykorzystujemy dany nam czas? Jeżeli stanęliśmy kiedyś przed ołtarzem, by ślubować miłość drugiej osobie, to priorytetem powinno być wspólne przeżywanie życia.Kiedy w naszej rodzinie rodzą się dzieci,jako odpowiedzialni rodzice poświęcamy im zwykle znaczną część naszego czasu. Utrzymanie rodziny też wymaga od nas czasu – na pracę zarobkową, obowiązki domowe. Rozwijanie relacji miłości i przyjaźni nie byłoby możliwe bez tych wszystkich ważnych chwil, które innym ludziom poświęcamy. Ile zatem znajdujemy czasu, aby jako małżonkowie wspólnie budować relację z Panem Bogiem, który jest Miłością?

W Radiografii małżeństwa znajdujemy taki oto opis codzienności pierwszych małżonków wyniesionych do chwały ołtarzy: „Wszystko przeżywali razem, razem wypoczywali, chodzili na MszęŚwiętą i przyjmowali Komunię. Łączyła ich lektura duchowa i dyskusja nad przeczytanymi tekstami, łączyła ich wspólna pasja poznania w świetle Prawdy. (…) Zwykłe codzienne życie złożone z drobnych spraw, tysięcy myśli, spostrzeżeń, refleksji. Życie, które nieustannie się rozwijało i wzbogacało w głąb, wszerz i wzwyż. Życie złożone z tysięcy różnorakich zajęć, wspólnych dążeń i pragnień oraz niezliczonych małych radości, którymi się naprawdę rozkoszowaliśmy. Życie totalnej jedności,ut unum sint (J 17, 22)”.

Zrób dzisiaj rachunek sumienia z czasu. Odpowiedz sobie na pytanie, ile czasu poświęcasz na przybliżanie się do Pana Boga, na budowanie małżeństwa; pomyśl, co Cię oddala od tego, co najważniejsze.


Trzecie: "Uroczystuj"
Dzień imienin naszej kilkuletniej córki był piękny i słoneczny. Z pracy udało nam się wrócić dość szybko, jeszcze trochę krzątaniny domowej i zapowiadał się przemiły wieczór. W pewnym momencie nieco zniecierpliwiona solenizantka zapytała nas z wyraźnym wyczekiwaniem w głosie: „a kiedy w końcu będziemy uroczystować?”. Chodziło jej o to, kiedy usiądziemy razem przy stole, odświętnie ubrani i spożyjemy – ładniej niż na co dzień przygotowany – posiłek, słowem: pobędziemy ze sobą bez pośpiechu, ciesząc się z jej imienin.

W Radiografii małżeństwa Maria Beltrame-Quattrocchi tak opisuje swe małżeńskie lata: „Wspomnienia niektórych dat. Ani razu w ciągu tylu lat nie zapomnieliśmy o rocznicy zaręczyn. Zawsze była to okazja do wyrażenia wdzięczności Bogu i sobie nawzajem. Tak samo było z innymi rocznicami. (…) Cierpienia i radości nieustannie zacieśniały jedność i potęgowały wzajemną miłość, co doprowadzało do całkowitego zlania się intelektów, serc i duchów”1.

Pan Bóg, dając nam swe trzecie przykazanie, napomina o powinności świętowania, wyrażania wdzięczności wobec Niego, sycenia się radością z naszego Bożego dziecięctwa. Kościół, wynosząc do chwały ołtarzy pierwszą błogosławioną parę małżeńską, ustanowił ich liturgiczne wspomnienie w dniu 25 listopada, czyli w rocznicę ich ślubu. To bardzo wyraźny sygnał, jak ważna w naszym małżeńskim życiu jest data zawarcia związku.

Czy nasze przeżywanie osobistych, rodzinnych, małżeńskich rocznic wiąże się rzeczywiście ze świętowaniem czy tylko „spędzamy” te święta? Przeżywać, a nie „spędzać” – oto nasze chrześcijańskie zobowiązanie. Jak przeżyliśmy naszą ostatnią rocznicę ślubu? Czy pamiętaliśmy o rocznicach Chrztu Świętego, Pierwszej Komunii Świętej, Bierzmowania? Czy te daty są dla nas sposobnością do dziękczynienia Panu Bogu, do „uroczystowania”, czy może jedynie do beznamiętnego wspominania tego, co minione? A może zniknęły już z naszej pamięci?

Zaznacz w kalendarzu rocznicę Waszego ślubu, może ślubu dzieci, ślubu rodziców, a nawet dziadków. Postaraj się zaznaczyć rocznice innych sakramentów członków Waszej rodziny. Kościół przygotowuje się do ważnych świąt poprzez formułę nowenny. Przygotujcie się do pięknego przeżycia Waszej rocznicy ślubu. Spowiedź Święta, może dzień urlopu, Msza Święta dziękczynna, zaplanujcie ten ważny dzień, aby go przeżyć, a nie „spędzać”


Nie pojmiesz.
Na weselu brakuje wina. Sytuacja staje się trudna. Nie wiadomo, co robić. Usługujący weselnikom otrzymują wskazówkę, aby wykonać wszystko, co On powie, a następnie polecenie, by nalewać wody do stągwi (J 2, 1-10). Czyż nie mają prawa być zdumieni na myśl o tym, co On każe im zrobić. Czyż nie kołaczą się po ich głowach myśli: „bez sensu!”, „nie rozumiem!”, „o co tu chodzi?”. Być może niekoniecznie ochoczo, z jakimś oporem, jednak posłusznie i ufnie wykonują polecenie... i okazuje się, że warto było je wykonać.

Podczas wakacji w węgierskim kurorcie poszliśmy z rodziną na Mszę Świętą. Pomimo wytężonej uwagi i wyobraźni językowej, poza słowem „Amen”, nic a nic nie udało się nam zrozumieć. W napięciu i ze szczerym zamiarem „uchwycenia” choćby jednego słowa śledziliśmy każdy fragment wypowiedzi kapłana, lektorów... i nic.

Przez frustrację, wynikającą z kompletnej bezradności poznawczej, nagle przebiła się jednak refleksja: Panie Boże, przecież Ty jesteś niepojęty, a ja nie mam Cię zrozumieć, ale przyjąć, zaufać, kochać.

Podczas składania przysięgi małżeńskiej wypowiadamy śluby miłości, wierności i uczciwości. Nie składamy ślubu wzajemnego zrozumienia, bo w swej dopełniającej się i odmiennej naturze męża i żony często nie jesteśmy w stanie się zrozumieć. Potem, w naszej codzienności małżeńskiej, ślubowaną miłość zagłuszają natrętne myśli: „mógłby się domyślić!”, „powinna mnie zrozumieć!” itp. Czy daję radę odrzucić wszystkie te pretensje, wyrzuty, dąsy i żale, które opanowały mój umysł, i w trudnych chwilach naszych relacji wypowiedzieć w sercu, a może na głos: „ślubuję Ci miłość, tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący”?

Wybierając się na najbliższą Mszę Świętą, wyjmij z szafy i ubierz najlepsze ubranie, jakie masz. Nie najdroższe czy najbardziej modne, ale najbardziej uroczyste, eleganckie. Ubierz je i przyjdź do kościoła 10–15 minut przed Mszą i uklęknij przed Nim. Zrób to dla Pana Boga. Może ktoś Cię zapyta: „a coś się tak wystroił?” albo „a co Ty tak wcześnie?”, a może nie zapyta, ale Ty zrób to nie dla innych ludzi, lecz dla Niego.


Jak nie Bóg, to kto?

Maria Beltrame-Quattrocchi tak opisuje swe poranki z mężem, czyli codzienność pierwszej błogosławionej pary małżeńskiej: „Dzień zaczynał się dla obojga Mszą Świętą i Komunią Świętą. Zamiłowanie Gino do liturgii wyrażało się tym, że czytał mi teksty z danego dnia, gdy się ubierałam, a do kościoła zabierał zawsze mszalik, chociaż części stałe znał doskonale na pamięć. Po wyjściu z kościoła całował mnie na dzień dobry, tak jakby dzień dopiero teraz naprawdę się zaczynał. I tak w istocie było. Potem kupowaliśmy gazetę i wracaliśmy do domu, zaczynając codzienne zajęcia (...). Każde osobno, ale jedno było nieustannie w pamięci i przed oczyma drugiego”. L. Grygiel, Świętość dwojga - Pierwsza błogosławiona para małżeńska.

W jednym z bardzo nielicznych wywiadów żona Arturo Mariego, fotografa sześciu pontyfikatów, wyznaje, że nigdy nie wiedziała, o której godzinie mąż wróci po pracy do domu. Zawsze jednak czekała na niego w eleganckiej sukience, wszak oczekiwała przyjścia swego ukochanego.

Sam Bóg jest twórcą małżeństwa” (Katechizm Kościoła Katolickiego, nr 1603). On też jest, w wolności wybraną i konsekrowaną, drogą ku świętości małżonków. Jedynie sam Bóg, Twórca małżeństwa, może być „recenzentem” naszego życia. To Jego dane jest nam kochać w osobie żony, męża. Jakże często jednak ważniejszy staje się dla nas osąd ludzki: „co ludzie powiedzą?”, „co on/ona o mnie pomyśli?”. Gubimy się nieraz w zabieganiu o dobrą recenzję, stawiając na pierwszym miejscu korzyści towarzyskie, polityczne, materialne, popularność czy ilość tzw. polubień.

Kojarzysz wygląd sztandaru z napisem „Bóg, Honor, Ojczyzna”? Wyjmij z szuflady flagę Polski. Wyprasuj ją, jeżeli jest zagnieciona. Rozłóż lub zawieś i popatrz przez dłuższą chwilę. Weź kartkę papieru i wypisz kilkanaście słów, które podpowiada Ci serce, gdy patrzysz na te barwy. Następnie weź drugą kartkę i naszkicuj tak, jak potrafisz, Twój sztandar wartości. Niech to będzie taki sztandar, który w głębi serca podniesiesz na wysokim drzewcu i będziesz gotów zań oddać siebie.


MAJ 2023 - Rodzina żyje w mocy Ducha Bożego.

Rozeznawanie woli Bożej w Rodzinie.

Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umielirozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu przyjemne i co doskonałe” (Rz 12, 2).

Wyobraź sobie, że jesteś w podróży w nieznanym ci miejscu. Masz znaleźć nocleg pod konkretnym adresem. Jednak zgubiłeś się, nie masz kogo zapytać o drogę. GPS nie działa, nie ma zasięgu. Jakie emocje się w Tobie budzą? Co robisz?

***
W naszym codziennym życiu czasami też się czujemy zagubieni. Nie wiemy jaką podjąć decyzję, co zrobić, kogo spytać o radę. Szczególnie w takich momentach ważne jest rozeznawanie woli Bożej.

Z Bożej pomocy warto korzystać każdego dnia. Zarówno w ważnych, wyjątkowych sytuacjach, jak i w sprawach dnia codziennego. Pan Bóg daje nam do tego niezbędne narzędzia: „mapę”, czyli Słowo Boże; „kierunkowskazy”, czyli przykazania i naukę Kościoła. A także najlepszy, bo niezawodny „GPS”, jakim jest Duch Święty.

Praktyka czytania, rozważania Słowa Bożego pomaga nam znajdować właściwą drogę w naszym życiu. Słowa zawarte w Piśmie Świętym dają nam konkretne wskazówki do naszego życia.

Poprzez modlitwę do Ducha Świętego o dar rozeznawania woli Bożej, wyrażamy chęć współpracy z Nim, chęć realizacji woli Bożej w naszym życiu. Pytamy Boga: co chcesz żebym zrobił ze swoim życiem? Jak mam postąpić w tej konkretnej sytuacji? Jak ma wyglądać moje życie? W którym kierunku mam iść?

Otwórz Pismo Święte, przeczytaj dowolny fragment (najlepiej z całą rodziną), a następnie porozmawiajcie, o tym, co Bóg chce nam dzisiaj powiedzieć?
Dzisiaj przeżywamy niedzielę Zesłania Ducha Świętego. Pomódl się o Jego dary, łaski, charyzmaty. Poproś Pana Boga o to, abyś zawsze był uważny na głos Ducha Świętego w Twoim życiu i kierował się Jego wskazówkami każdego dnia.


Rodzina żyje owocami Ducha

„Owocem zaś ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie. Przeciw takim [cnotom] nie ma Prawa”. Ga 5,22-23.

Wyobraź sobie, że jesteś w ogrodzie, pielęgnujesz troskliwie zasadzone drzewko owocowe. Niecierpliwie przez kilka lat czekasz na upragnione owoce, aż w końcu... Jest upragniony owoc! Co czujesz w tym momencie?
***

Drogą do zdobycia owoców Ducha między innymi: życie sakramentalne, modlitwa, stała formacja. Wszystkie są owoce Ducha Świętego powinny być codziennością każdego chrześcijanina. W życiu małżeńskim i rodzinnym jednak
kluczowymi wydają się być: miłość i pokój.

Miłość. Istotą każdej autentycznej miłości jest szukanie dobra drugiego człowieka. W praktyce życia rodzinnego oznacza to bezinteresowną pracę dla współmałżonka i dzieci. Taka miłość to troska o wymagających opieki rodziców, krewnych, to poświęcanie własnego czasu innym. Bo „czas to miłość”.

Pokój. Owocem Ducha Świętego jest pokój w sercu, który pozwala stawiać czoła przeciwnościom. Dajemy wtedy świadectwo obecności Ducha w nas samych. Jest to również wyzwanie, aby tym pokojem obdarzać tych, których codziennie spotykam na swojej drodze. Wtedy dom rodzinny będzie miejscem, do którego wszyscy chętnie wracają i w nim przebywają.

Wypisz wszystkie owoce Ducha Świętego, a następnie wraz z rodziną/małżonkiem zastanówcie się, które z nich są szczególnie obecne  w Waszej rodzinie, w jakich sytuacjach? O jakie trzeba jeszcze prosić?
Lista owoców Ducha Świętego może pomóc przy rachunku sumienia i pracy nad sobą – warto spróbować


Jesteśmy świadkami Chrystusa - bierzmowanie

„Bierzmowanie jest sakramentem, który jest dopełnieniem chrztu i w którym zostajemy obdarzeni Duchem Świętym. (...) Staje się wówczas pełnoprawnym, odpowiedzialnym członkiem Kościoła katolickiego”. Youcat, nr 203.

Wyobraź sobie trenera, który przed wysłaniem piłkarza na boisko, kładzie mu rękę na ramieniu i daje ostatnie wskazówki.
***
Podczas bierzmowania zostaje położona ręka na naszym ramieniu. Wtedy wkraczamy na „boisko życia”, zaś Duch Święty umacnia nas w tym zadaniu. On nas posyła, On nam pomaga. Nie doznamy zawodu, gdy będziemy Go słuchać. Musimy tylko chcieć grać dla Niego1.
Decyzję o przyjęciu sakramentu bierzmowania podejmujemy samodzielnie. Bierzmowanie stanowi dopełnienie łaski Chrztu Świętego i jeszcze ściślej wiąże nas z Kościołem. Od tej chwili stajemy się za niego w pełni odpowiedzialni. Duch Święty wylewa na nas dary potrzebne do tego, aby być dojrzałym chrześcijaninem, który idzie za Chrystusem. Dlatego sakrament ten nazywany jest sakramentem dojrzałości chrześcijańskiej.
O ile w sakramencie Chrztu Duch Święty przychodzi do człowieka jako Boże życie, to w sakramencie bierzmowania zstępuje jako Moc Boża. Dary Ducha Świętego są niezbędne do tego, by mieć w sobie dość sił do zmagania się ze złem oraz prowadzenia życia godnego człowieka wierzącego w kochającego go Boga.2
Od momentu bierzmowania jestem odpowiedzialny za wspólnotę Kościoła.
W jaki sposób to realizuję w swoim codziennym życiu? Jak mogę bardziej zaangażować się w życie Kościoła?


Rodzina Dzieci Bożych - Chrzest święty  
„Przez fakt przyjęcia tego sakramentu ochrzczony jest włączony w Kościół, Ciało Chrystusa, i staje się uczestnikiem kapłaństwa Chrystusa”. Katechizm Kościoła Katolickiego, nr 1279.

Wyobraź sobie piękną bramę. Jej wygląd sugeruje, że to, co za nią, też jest godne zobaczenia. Nie zatrzymuj się, idź dalej...

***
Chrzest jest pierwszym sakramentem chrześcijańskiego wtajemniczenia, krokiem w kierunku nowego życia, sakramentem wprowadzającym we wspólnotę Kościoła. Rodzice w imieniu małych dzieci mówią Bogu „tak”, Bogu, który wzywa każdego po imieniu i zaprasza do swojej wspólnoty. Chrzest Święty jest fundamentem całego życia chrześcijańskiego, bramą życia w Duchu Świętym i bramą otwierającą dostęp do innych sakramentów. Od chwili przyjęcia Chrztu Świętego należymy do Boga, prowadzi nas Duch Święty, jesteśmy Jego świątynią. Chrzest dziecka przypomina rodzicom, jak wielki to dar.
Rodzice i chrzestni powinni dbać o to, aby dzieci wzrastały w wierze. A zatem rozpoczynają od nauki dzieci modlitwy, przyprowadzają na niedzielną Eucharystię, opowiadają o Bogu. Rodzice, dbając o swój rozwój duchowy, sami umacniają swoją wiarę i są gotowi do jej przekazywania. Towarzysząc dziecku na jego drodze wiary i przygotowując do kolejnych sakramentów. Prośmy Ducha Świętego o pomoc w tym zadaniu.

Przypomnij sobie datę i miejsce swojego Chrztu Świętego; imiona i nazwiska rodziców chrzestnych oraz księdza udzielającego sakramentu.
Porozmawiajcie z dziećmi o ich Chrzcie Świętym, pokażcie pamiątki, zdjęcia.

Podziękujmy Panu Bogu za dar Chrztu np. Msza Święta dziękczynna, świętowanie rocznicy Chrztu Świętego itp.

 
KWIECIEŃ 2023 – Rodzina Paschalna
Kto we Mnie wierzy..
„Pewnemu mężczyźnie uciekł koń. Sąsiad stwierdził: ale pech! Mężczyzna odpowiedział: co ja tam wiem. Po kilku dniach razem z zaginionym koniem przybiegło 20 innych dzikich koni. Sąsiad na to: ale szczęście! Mężczyzna odparł: co ja tam wiem. Następnego dnia jeden z koni kopnął jego syna i złamał mu nogę. Sąsiad skwitował: ale pech! Mężczyzna odpowiedział: co ja tam wiem. Niedługo po tym przez wioskę przechodziła banda, która siłą werbowała nowych członków, ale kiedy zobaczyli złamaną nogę młodzieńca, poszli dalej...”. Opowiadanie wschodnie

Nadzieja wypływająca z pustego grobu Pana rodzi pewność życia po śmierci. Małżonkowie, rodzice, a także dzieci, całe rodziny ze wszystkimi naszymi słabościami, błędami i naszą historią życia, wszyscy jesteśmy powołani do pełni życia w niebie. Ta nadzieja zawieść nie może, bo przez wiarę miłość Boża wypełniła nasze serca i pozwala radować się z życia, które nam się przydarzyło.

Żyjemy nadzieją, że dzięki zmartwychwstaniu Jezusa nie będziemy kiedyś płakać, chorować, ani chodzić w ciemności. Będziemy takimi, jakimi rzeczywiście jesteśmy, jakimi nas Bóg stworzył: dobrymi i pięknymi. Taki punkt widzenia pozwala patrzeć na członków naszych rodzin w nadziei, w oczekiwaniu na to, co przyjdzie wraz z panowaniem Królestwa Bożego.

Przypomnijmy sobie zdarzenie, w której sytuacja wydawała się nam trudna, a może nawet beznadziejna. Jak się skończyła? Jakie dobro Pan Bóg wyprowadził z tego trudnego doświadczenia? Czego ta historia Cię nauczyła? Podziel się nią z najbliższymi.


Pokój mój daję wam.
Franciszek Blachnicki napisał: „Dojrzałość chrześcijańska nie jest dziełem człowieka. Nie jest to prosty rezultat pracy nad sobą. Człowiek naturalny, człowiek sam z siebie nie jest zdolny do tego, żeby siebie przemienić, żeby stać się człowiekiem żyjącym wg Ducha, tzn. według miłości w wymiarze krzyża”.

Choć to my zawarliśmy związek małżeński i tworzymy rodzinę, podejmując konkretne odpowiedzialności stanu, to jednocześnie wierzymy, że Bóg jest sprawcą wszelkiego chcenia i działania i to On nas łączy w Kościół. W domu, w parafii, wszędzie tam, gdzie jest dwóch lub trzech, Bóg chce abyśmy byli jedno. Jego Duch prowadzi nas i wyposaża na drodze ku dojrzałości. Byśmy nie uciekali od tych, którzy nie są tacy, jak my. Nawet wtedy, gdy na morzu burza mamy pewność, że Jemu zależy na nas. Jak tę głęboką prawdę odkryć? Tylko przez miłość.

Św. Matka Teresa z Kalkuty mówiła: „Owocem ciszy jest modlitwa, owocem modlitwy jest wiara, owocem wiary jest miłość, owocem miłości jest służba, zaś owocem służby jest pokój”. Zachowując właściwy naszemu powołaniu porządek miłości, który od modlitwy przez wiarę, miłość, służbę prowadzi do pokoju jesteśmy na jedynej dobrej drodze.

Żyjemy z Jezusem, keidy kochamy.
„Pierwszym i bezpośrednim skutkiem małżeństwa nie jest sama łaska nadprzyrodzona, ale chrześcijańska więź małżeńska, komunia dwojga typowo chrześcijańska, ponieważ przedstawia tajemnicę Wcielenia Chrystusa i tajemnicę Jego Przymierza”. Jan Paweł II, Familiaris consortio, nr 13.

„Zobaczcie jak oni się miłują” miał powiedzieć Tertulian, patrząc na wspólnoty pierwszych chrześcijan. Jesteśmy zaproszeni do codziennego życia z Bogiem. Do stawania się na obraz i podobieństwo Tego, który jest miłością.

Jezus zmartwychwstał jako pierwszy i ma moc podźwignąć nas z naszych upadków. Tą mocą jest miłość. Miłość przebaczająca. Miłość, która nie szuka swego, gdy pomocy potrzebuje współmałżonek, dziecko, rodzice. Wszyscy pragniemy miłości, bo ona zakrywa nasze grzechy.

Jezus jest z nami zawsze, ale to czy doświadczymy Jego obecności zależy już od nas, od naszej gotowości na przyjęcie Jego przebaczenia i pełni życia w Jego miłości i wolności. Potrzeba jedynie otwartości na Jego obecność w sakramentach, modlitwie, codziennym życiu.


Jezus zmartwychwstał i żyje z nami.
„Misterium Paschalne ma dwa aspekty: przez swoją śmierć Chrystus wyzwala nas od grzechu; przez swoje Zmartwychwstanie otwiera nam dostęp do nowego życia”. Katechizm Kościoła Katolickiego, nr 654.

Zmartwychwstały żyje w nas i pośród nas, mieszka w naszym domu, siedzi przy naszym stole, jest z nami, kiedy przeglądamy media społecznościowe, w naszej sypialni, garażu, na spacerze, na imprezie, w kuchni. Bóg jest blisko nas, nie tylko wtedy, kiedy wypełniamy Jego wolę.

Bóg nas kocha nie dlatego, że jesteśmy dobrzy, ale dlatego, że On jest dobry. W śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa otrzymaliśmy największy dar – możemy mówić do Boga „Tatusiu”. Niezależnie od statusu społecznego, majętności, czy historii życia jesteśmy rodziną Wszechmogącego Ojca i nic już tego nie zmieni. Jezus pokonał grzech i śmierć, bo niemożliwe było, żeby one panowały nad Nim. Przyjmując chrzest, jesteśmy uwalniani do pełni życia, będąc każdego dnia coraz bliżej Domu Ojca.    

Jezus dał nam Ducha Świętego na odpuszczenie grzechów, pokonując tym samym nasze słabości, niepokoje, lęki. Przeszliśmy ze śmierci do życia i weszliśmy na drogę ku wolności. Już nie musimy się bać! Mamy nowe życie, które nie skończy się w godzinie naszej ziemskiej śmierci. Jeśli jesteśmy Jego uczniami, nie troszczmy się zbytnio o to wszystko, o co zabiegają ci, którzy jeszcze Go nie poznali. Obiecał nam, że będzie z nami już zawsze. W naszych domowych Kościołach możemy doświadczyć Tajemnicy Paschy, gdy jesteśmy razem, słuchając Jego Słowa, ale przede wszystkim kochając.

 

MARZEC 2023 – Kontemplować miłość Pana.
Bogu niech będą dzięki.
W poemacie „Tryptyk rzymski” papieża Jana Pawła II bardzo wyraźny jest zachwyt nad istotą ludzką, jako jedyną zdolną do przeżywania zdumienia. Zdumienie, zachwyt to pierwsze kroki w kierunku uwielbienia. Katechizm Kościoła Katolickiego (nr 2639) poświęca szczególną uwagę modlitwie uwielbienia: „Uwielbienie jest tą formą modlitwy, w której człowiek najbardziej bezpośrednio uznaje, iż Bóg jest Bogiem. Wysławia Go dla Niego samego, oddaje Mu chwałę nie ze względu na to, co On czyni, ale dlatego że On jest”. Pobudka do modlitwy uwielbienia rodzi się również z wdzięczności za fakt naszego istnienia i naszego Bożego dziecięctwa.

Zbyszek i Wanda – małżeństwo zbliżające się do swego złotego jubileuszu. Rodzice dwójki dzieci, cieszący się od dwóch lat obecnością wnuka w rodzinie. Przed wielu laty u ich syna zdiagnozowano zanik mięśni. Lekarze dawali wówczas Bartkowi 15 lat życia, a on ten wynik podwoił i nadal był z nimi. Słabł z każdym rokiem, a jednocześnie coraz bardziej rozpędzał się w życiu. Jego serce zatrzymało się na zawsze niedługo po tym, gdy skończył 41 lat. Zbyszek i Wanda nigdy nie narzekali na trudności wynikające z asysty, a potem z konieczności całkowitej pielęgnacji i obsługi syna. Z zachwytem opowiadają o swym życiu, małżeństwie, rodzicielstwie. Z wdzięcznością, tęsknotą i pełną łez radością opowiadają o swej przygodzie życia – byciu rodzicami Bartka. Ci, którzy pochowali ukochanego syna powtarzają codziennie, jakie życie jest piękne. Jest ono piękne, bo nasycone po brzegi miłością, a to nie zależy od losu, od fortuny, od zdrowia, a jedynie i aż od nas samych. To my sami czynimy życie pięknym lub zamieniamy je w koszmar.


Kim On jest dla Ciebie?

Odezwał się do Niego Tomasz: »Panie, nie wiemy, dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę?«” J 14,5.               
„Rzekł do Niego Filip: »Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy«” J 14,8.    
„Ojcze sprawiedliwy! Świat Ciebie nie poznał, lecz Ja Ciebie poznałem i oni poznali, żeś Ty Mnie posłał” J 17,25. 
„Odpowiedział Jezus: »Królestwo moje nie jest z tego świata. Gdyby królestwo moje było z tego świata, słudzy moi biliby się, abym nie został wydany Żydom. Teraz zaś królestwo moje nie jest stąd«” J 18,36.         

Jakże często próbujemy zrozumieć Pana Jezusa, zamknąć Go w nasze ciasne ramy pojmowania świata. Otworzyć się na Bożą tajemnicę to nie zasypywać Go naszymi niecierpliwymi pytaniami, lecz pokornie i ufnie wsłuchać się w Jego Słowo.

Ksiądz Jan posługiwał w parafii jako proboszcz przed wielu już laty. Po przejściu na emeryturę wrócił i zamieszkał w małym mieszkanku, stał się niejako “parafianinem swojej parafii”. Kolejni proboszczowie odwiedzali go, nieraz zapraszali do koncelebry. On sam, dyskretnie czasem pojawiał się m.in. podczas Wielkiej Soboty przy Pańskim Grobie. Kilka razy dane było mi go spotkać. Z zaczepnym uśmiechem dopytywał wówczas: „a ty łotrze, kiedy mnie odwiedzisz?”. Była to wizyta odkładana po wielokroć, ale w następnym roku w Wielki Czwartek przyszło mocne przynaglenie serca i spotkaliśmy się. To były niezwykłe dwie godziny cudownej rozmowy, naszego poznawania się, naszego otwarcia się na siebie. Miesiąc później Pan powołał ks. Jana do wieczności.   

Otwarcie się na tajemnicę Jezusa obecnego w drugim człowieku, w osobie małżonka, dziecka, rodzica, kapłana, to otwarcie się na bycie z Nim, na spędzenie z Nim czasu, bez pośpiechu. To też otwarcie się na tajemnicę Jego osoby, myśli, słów, refleksji, na dotyk Jego dłoni na powitanie i pożegnanie.       


Niech ktoś pomoże...!

Stacje nabożeństwa Drogi Krzyżowej rozpoczynają się od wydania wyroku śmierci, bolesne tajemnice różańca sięgają nieco wcześniej – do ogrójca. To tam Pan Jezus doświadcza poczucia osamotnienia, jakże często nam bliskiego w ciężkich chwilach. Potrzeba obecności ukochanej osoby w momencie naszej trudnej próby życiowej, naszego cierpienia, choroby nie jest nam obca, nie jest obca Panu Jezusowi. Tak jakby mówił do nas: „jest mi ciężko, boli mnie, brak mi sił, proszę – bądź przy mnie, jesteś mi tak bliski, nie zostawiaj mnie”.

Upalne lipcowe popołudnie, szliśmy rodzinnie poprzez zatłoczone uliczki Jerozolimy, odszukując kolejne stacje Via Dolorosa. Podeszła do nas pewna kobieta z pytaniem, czy idziemy do Bazyliki Grobu Pańskiego. Uprzedzeni przed mogącymi nagabywać nas „przewodnikami” oczekującymi potem wysokich wynagrodzeń staraliśmy się uniknąć dalszego kontaktu z tą osobą. W końcu kobieta, nie dając za wygraną, oznajmiła: „Widzę, że idziecie do Bazyliki Grobu. Ja też tam idę, pomóżcie mi nieść zakupy.” Wtedy w sercu mocno zbliżyliśmy się do Szymona Cyrenejczyka.

Droga Krzyżowa naszego Pana dokonywała się w zgiełku miasta. Jedni ludzie szli za nim w rozdzierającym bólu, inni znaleźli się w pobliżu, załatwiając swoje sprawy, wracając z pola, z targowiska... Obraz ten stał się inspiracją do zbudowania w jednym z polskich miast Adoracyjnej Miejskiej Drogi Krzyżowej. Przez pięć kolejnych lat, podczas Wielkiego Postu miasto stawało się wielką kaplicą adoracji, a wierni w swoim tempie, indywidualnie przemieszczali się do kolejnych stacji-kościołów pieszo, tramwajem, rowerem, autem. Mijając ludzi robiących zakupy, bawiących się, goniących do pracy, przeżywali mękę Naszego Pana, zatrzymując się na kwadrans, na godzinę, na chwilę przy kolejnym tabernakulum – kolejnej stacji

Twarzą w twarz.
Szósta stacja Drogi Krzyżowej (Weronika ociera twarz Panu Jezusowi) prowadzi nas do zapatrzenia się i zanurzenia myślami w oblicze umęczonego Pana Jezusa. Ten epizod historii zbawienia, nieobecny w Ewangelii, a tak wyrazisty w nabożeństwie pasyjnym, wskazuje na oszpeconą torturami i cierpieniem, a jednocześnie piękną pełnią miłości twarz Zbawiciela. Święta Weronika zaprasza nas do wpatrzenia się, do kontemplacji Jego Świętego Oblicza, Oblicza poniżonego, znieważonego i zniekształconego zadanym cierpieniem, a jednocześnie pełnego czułości i wybaczenia. Jak to pojąć? Jak to przyjąć?         

Potężny gmach wojewódzkiego szpitala, budynek z ponad stuletnią tradycją, mury będące niemymi świadkami historii swą masywnością i budulcem dodają jeszcze większej powagi temu miejscu. W jednej z niewielkich sal oddziału pediatrycznego, na skraju łóżka siedzi mama i wpatruje się w oczy leżącego tam już od tygodni kilkuletniego synka. Malec w pełni odwzajemnia spojrzenie mamy, oboje milczą, jakby zastygli, ta chwila trwa długo... W tym dialogu milczenia nie padają żadne słowa, dokonuje się niezwykła kontemplacja miłości, wspólnego pragnienia, uporczywego poszukiwania nadziei.          

Niezwykły duszpasterz studentów, małżeństw, ludzi pracy, zwany „Orzechem” mawiał, że adoracja polega na tym, że trzeba uklęknąć i tak długo wpatrywać się w Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie, aż się poczuje bicie Jego Serca, nic więcej. Jakże często staramy się zagadać, wręcz zagłuszyć Pana Jezusa, a wystarczy z pokorą i miłością wpatrywać się w Niego.

 

LUTY 2023 – Potrzeba wiary w Kościół
Wolność i zaufanie.
Pan Bóg jest we mnie. Doświadczenie Jego bliskości pozwala spojrzeć na siebie w perspektywie kogoś chcianego, kochanego, daje siłę do pokonywania słabości, daje poczucie, że moje życie jest po coś.

„Pan Bóg wchodzi w historię człowieka w sposób nieoczekiwany i najgłębszy z możliwych”. Stając się jednym z nas – wziął każdego za rękę i powiedział: jestem, popatrz na mnie, pójdź za mną, chcę cię poprowadzić. Owo otwarcie Boga na człowieka po ludzku może wzbudzać zażenowanie, gdyż my w każdej chwili mamy prawo odmówić. Bóg zostawił nam wolność, abyśmy z własnej woli chcieli szukać swojego Stworzyciela i Jego się trzymając dobrowolnie dochodzili do pełnej doskonałości.

Chciejmy usłyszeć Jego głos skierowany do nas w modlitwie osobistej, w czytanych słowach Pisma Świętego, w adoracji Najświętszego Sakramentu. Dajmy sobie czas, bądźmy bardziej cierpliwi i wyrozumiali wobec siebie. Bóg przemawia w ciszy, przez rzeczy małe, które łatwo przeoczyć, dlatego warto uczyć się coraz większej wrażliwości na głos Pana. Warto Mu zaufać. Pan Bóg nie zabiera naszej wolności, On ją wypełnia i rozszerza. Katechizm Kościoła
Katolickiego (nr 1732) podaje, iż prawdziwa wolność w człowieku jest siłą wzrastania i dojrzewania w prawdzie i dobru. To może trwać znacznie dłużej, niż sądzimy, bo przywykliśmy do szybkich efektów, warto jednak podjąć ten trud, wsłuchiwania się w głos Boga i wypełniania Jego woli.

Śmieci bywają brudne...
W Kościele jest tak jak w domu. Czasem jest trudno, przychodzą kryzysy, lecz to wciąż nasz dom. Istnieje potrzeba przyjęcia Kościoła takiego, jakim jest – i święty i grzeszny. Czy przyjmę go takim?

W dzisiejszych czasach często nie dajemy sobie przyzwolenia na słabość. Ukrywamy ją, zwalczamy, nie dopuszczamy do siebie myśli, że w nas może być jakaś ciemność. Wolimy żyć w złudnym przekonaniu, że jest dobrze. Uciekamy.

Podobnie jest w Kościele. Kościół zjednoczony z Chrystusem uświęca: "To właśnie w Kościele złożona została pełnia środków zbawienia"1. Jednocześnie jesteśmy w nim my, ludzie ze swoimi ciemnościami. Wolność, na której fundamencie Kościół jest zbudowany i wypływająca z niej miłość, daje odwagę do bycia prawdziwym wobec Boga, ludzi, Kościoła. Chrystus uświęca mnie w sakramentach. Zabiera mój grzech wciąż i wciąż na nowo. Czy Mu ufam? Czy ufam na tyle, że nie boję się być sobą i nie boję się tej prawdy, że jestem słaby i grzeszny?

Śmieci bywają brudne, śmierdzące, niechciane. Ale to nasze śmieci. Często zaśmiecamy tak mocno swoje serca, umysły, emocje, że zapominamy o fundamencie Kościoła: o Bogu i Jego miłości. Tymczasem układane na kupki w podświadomości grzechy i trudności nie będą znikać, będą niepostrzeżenie zatruwać naszą codzienność – w rozmowie z żoną, mężem, w odkrywaniu swojej tożsamości i miejsca w świecie, w budowaniu swojej wiary, domowego Kościoła...

Na przeciwko stoi Bóg, który w Chrystusie dotyka naszych serc i mówi: „Nie bój się. Kocham Cię. Jesteś dla mnie ważny”. 

Wiara w Kosciół wiarą w Boga.
„W naturze człowieka leży to, że szuka Boga. Całe jego dążenie ku prawdzie i szczęściu jest ostatecznie poszukiwaniem tego, co będzie go całkowicie podtrzymywać, co go całkowicie zadowoli, całkowicie pochłonie. Człowiek dopiero wtedy jest w pełni sobą, gdy znalazł Boga. Kto szuka prawdy, szuka Boga, czy jest tego świadomy, czy też nie”. św. Teresa Benedykta od Krzyża - Edyta Stein za: Youcat, nr 3.

Wiara w Kościół oznacza wiarę w Emmanuela, Boga, który jest z nami. Wiara w Kościół pozwala mi czerpać z tego, co Kościół oferuje. To niezwykłe, kiedy patrząc na mój namacalny Kościół, obcując z ludźmi, którzy są mi w nim dani, doświadczając sakramentów – dotykam Boga. Na czym polega żywa wiara? Na jej pogłębianiu, czyli pracy nad sobą i otwarciu na to, co Bóg mi zsyła przez Kościół, bliźniego; na to, co Bóg do mnie mówi. Boga można usłyszeć w różnych momentach naszego życia. Często w prostych zdarzeniach dnia codziennego, np. w naszych dzieciach, w ich uśmiechu i wspólnej zabawie. A czasami, gdy nas przepraszają za swą dziecięcą niefrasobliwość, a nawet, gdy kłamią ze strachu, że je skarcimy. Bóg mówi dyskretnie, ale zawsze o tym samym! Że nas kocha i chce, byśmy się kochali.      
Doświadczenie Boga w Kościele to zaufanie w miłość, która czasem gdzieś się schowała, bo zbudowaliśmy mury i nie potrafimy ich zburzyć. Owe mury budujemy całe życie. Dlaczego? ze strachu?, z powodu fałszywego przekonania, że jesteśmy idealni?, czy równie fałszywego złego myślenia o sobie? Skutkiem tego jest to, że trwamy w niepewności i niepokoju.       
Budowanie Kościoła w domu to budowanie wspólnoty żywej wiary, która zawiązuje się w chwili rozpoczęcia prawdziwej rozmowy, której nie sposób prowadzić bez miłości. Wówczas niezawodnie Duch Boży przychodzi z pomocą, przynosząc swoje owoce. Prócz miłości ma dla nas radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, łagodność, opanowanie. Czyż można to odrzucić? Co lubię w Kościele, a czego nie lubię?

To my jesteśmy Kosciolem.
Kościół to wspólnota wierzących - do tych słów przywykliśmy, lecz czy je rozumiemy? Wierni, całe rodziny - pełne i niepełne, ludzie samotni, dorośli, dzieci oraz duchowni i osoby konsekrowane to nie dwie różne rzeczywistości, ale rzeczywistości wzajemnie rezonujące, oddziałujące na siebie. Twoja wiara, często słaba, nadwątlona, niestabilna, lecz prawdziwa, jest warunkiem istnienia Kościoła, czyli przestrzeni zjednoczenia z Bogiem w sakramentach, pojednania z drugim człowiekiem i zrozumienia samego siebie. To Twój Kościół. 

„Często możesz zobaczyć druty, które biegną wzdłuż drogi. Zanim nie puścisz przez nie prądu, nie będzie światła. Drut to ty i ja! Prądem jest Bóg! Mamy moc pozwolić płynąć przez nas prądowi i w ten sposób przynieść światło światu: Jezusa”. Matka Teresa z Kalkuty daje prostą podpowiedź: “Drut to ty i ja!”. Bez drugiego człowieka, bez męża, żony, matki, dziecka czy teściowej nie stworzysz układu, którym popłynie prąd! Dlatego tak ważne są relacje w naszych domach, to, abyśmy siebie zauważali, słyszeli i akceptowali. Byśmy mieli dla siebie czas.
Nasza wiara, to nasza codzienność. Nasze śniadania i porządki, plany na wakacje i troski o stan konta. W każdej sferze można być razem, tworzyć układ, pozwolić płynąć ciepłej energii. To daje dobro, którego wszyscy pragniemy. Święty Paweł mówi wyraźnie: “Wiara rodzi się ze słuchania, słuchanie natomiast ma miejsce dzięki słowu Chrystusa” (Rz 10,17). W przestrzeni wiary mogę usłyszeć tych, z którymi tworzę rodzinę, w niej każdy ma prawo głosu. Tak rozumiane “my” staje się najmniejszą, ale najważniejszą komórką Kościoła.
Chrześcijaninem jest się dla innych, nie tylko dla siebie (por. Mt 28,19).


Styczeń 2023 – Budowanie Kościoła
.
Bozy plan budowania Kosciola.
„Odwieczny Ojciec, (...) stworzył cały świat, (...) w swoim Synu: »Wierzących w Chrystusa postanowił zwołać w Kościół święty«. Ta »rodzina Boża« konstytuuje się i urzeczywistnia stopniowo w ciągu kolejnych etapów historii ludzkiej, według postanowień Ojca: Kościół więc «zapowiedziany w figurach już od początku świata, cudownie przygotowany w historii narodu izraelskiego i w Starym Przymierzu, założony w «czasach ostatecznych», został ukazany przez wylanie Ducha, a osiągnie swoje wypełnienie w chwale na końcu wieków”. Katechizm Kościoła Katolickiego, nr 759. „Również i wy, jako żywe kamienie, służycie do budowy duchowego domu”. 1P 2,5.

Pan Bóg stworzył świat i człowieka z miłości. W swoim planie chciał, aby człowiek żył w bliskości z Nim. Dlatego też już od stworzenia świata przygotowuje swój Kościół: powołuje ludzi, którzy będą z pokolenie na pokolenia odpowiadać miłością na Jego miłość. Przygotowaniem Kościoła jest cała historia Starego Testamentu, podczas której Bóg troszczy się o Naród Wybrany, prowadzi go, opiekuje się nim, a jeśli jest taka potrzeba, również karci i wzywa do nawrócenia. W końcu posyła na świat swojego Syna, aby swoim życiem, nauczaniem, ale przede wszystkim męką, śmiercią i zmartwychwstaniem umożliwił nam ponownie pełne zjednoczenie z Bogiem. Chrystus ustanawia Kościół, Nowy Lud, odkupiony z grzechów, który ukazuje się w całej pełni w dniu Pięćdziesiątnicy. Duch Święty zstępuje na apostołów, a ci wyruszają w świat nauczając wszystkie narody. Tak się dzieje i będzie działo aż po kres czasów, gdy wszyscy na nowo zjednoczymy się z Bogiem w Jego Domu.

Duch Święty działa w Kościele
Po zesłaniu Ducha Świętego na apostołów, Kościół zaczął się szybko rozwijać i ciągle jest „w budowie”. Zmieniają się pokolenia, ale budowanie Kościoła się nie kończy. Nieustannie dochodzą nowe cegły, komórki, owce i młode kłosy – o czym mówi Katechizm Kościoła Katolickiego (nr 753–757).
Pan Bóg zaprasza każdego z nas do budowania Kościoła. Do życia w społeczności ludzi, których głównym celem jest życie z Bogiem, wedle Jego zamysłu, tj. w relacji miłości i wzajemnej pomocy. Każdy z nas jest jedyny i niepowtarzalny, wyposażony w inne dary i charyzmaty. Droga życia każdego z nas jest inna, inne mamy zadanie do spełnienia w historii świata. Pan Bóg przeznaczył dla nas konkretne zadanie, które ma się urzeczywistniać tu i teraz, w tym momencie dziejów. Jest to powołanie żony, męża, rodziców, a może osoby samotnej. Może mamy dar cierpliwego wysłuchiwania innych, może mądrego udzielania rad i pomocy, a może radość czerpiemy w publicznych wystąpień. Warto to wszystko wykorzystywać dla większe chwały Bożej. Duch Święty działa w Kościele, by nam udzielać potrzebnych darów, abyśmy potrafili wzajemnie się uzupełniać, abyśmy potrafili obdarzać się miłością – każdy według własnych zdolności i talentów. Duch Święty w końcu, kieruje Kościołem, abyśmy bezpiecznie mogli dotrzeć do domu Ojca, pomagając sobie wzajemnie w tej drodze.
„Aby Kościół mógł wypełniać swoje posłanie, Duch Święty »uposaża go w rozmaite dary hierarchiczne oraz charyzmatyczne i przy ich pomocy nim kieruje...«”. Katechizm Kościoła Katolickiego, nr 768.

Buduję Kosciól w każdej chwili zycia.
„Dopiero tam, gdzie dostrzegamy Boga, zaczynamy żyć naprawdę. Dopiero tam, gdzie w Chrystusie spotykamy żywego Boga, uczymy się, czym jest życie. Nie jesteśmy bezsensownym i przypadkowym produktem ewolucji. Każdy z nas jest owocem myśli Boga. Każdy jest chciany, kochany i potrzebny”. Youcat, Kurs wiary, s. 22.

Apostołowie po zesłaniu Ducha Świętego ruszyli w świat głosić Dobrą Nowinę o Jezusie. Także każdy ochrzczony jest do tego powołany, aby w swoim środowisku, świadczyć o Bożej miłości i sensie ofiary Jezusa Chrystusa. Warto się zastanowić, jakie daję świadectwo innym? Czy przez to, co robię, mówię, daję świadectwo o Bogu i tym samym przyczyniam się do budowania Kościoła? A może lepiej nie brać ze mnie przykładu?
Każdy z nas jest komórką w Ciele Chrystusa. Czy jesteśmy żywymi komórkami, w których tętni życie Boże? A może jestem już komórką, w której doszło do zakażenia złem tak dalece, że zarażam następne, jeszcze zdrowe komórki Kościoła. Dla Pana Boga, dla Kościoła to nie jest obojętne kim jestem, jak żyję, jakie podejmuję decyzje.

Moja Rodzina staje się Kosciołem domowym.
„Z małżeństwa chrześcijańskiego bowiem wywodzi się rodzina, a w niej rodzą się nowi obywatele społeczności ludzkiej, którzy dzięki łasce Ducha Świętego stają się przez chrzest synami Bożymi, aby Lud Boży trwał poprzez wieki. W tym domowym niejako Kościele rodzice za pomocą słowa i przykładu winni być dla dzieci swoich pierwszymi zwiastunami wiary i pielęgnować właściwe każdemu z nich powołanie, ze szczególną zaś troskliwością powołanie duchowne”. Sobór Watykański II, Konstytucja dogmatyczna o Kościele, nr 11.

Każda rodzina jest powołana do tego, aby stawać się małym Kościołem – Kościołem domowym. Dom jest ostoją, przystanią, miejscem odpoczynku i wytchnienia po trudach całego dnia, ale nasz dom może (i powinien) stać się również przestrzenią działania Pana Boga.
Kościół domowy budujemy przez wspólną modlitwę rodzinną/małżeńską, przez uczestnictwo w Eucharystii w każdą niedzielę, a może także w tygodniu. Budowanie Królestwa Bożego, to również wzajemne przebaczanie i proszenie o przebaczenie oraz systematyczne korzystanie z sakramentu pokuty i pojednania.
Kościół w rodzinie budujemy także przez codzienne praktykowanie miłości: wzajemną pomoc w codziennych obowiązkach, wzajemne wsparcie, wspólne spędzanie czasu, rodzinne przeżywanie radości i smutków, sukcesów i porażek. To podtrzymywanie zwyczajów i rytuałów rodzinnych związanych ze świętami, uroczystościami rodzinnymi, ale też takimi zwyczajnymi dnia codziennego, np. wspólne posiłki. Budowanie Kościoła domowego, to także wzajemna pomoc w odkrywaniu swojego powołania, zdolności, talentów, tego wszystkiego, co możemy wykorzystać dla dobra innych.

Kościół w pierwotnym i zarazem podstawowym znaczeniu określał zgromadzenie osób, lud wybrany przez Pana Boga. Wspólnota, którą Pan Bóg prowadzi, o którą się troszczy, którą czasami upomina i karci, ale przede wszystkim obdarza swoją Ojcowską miłością. Odpowiedzią ludzi na miłość Boga jest posłuszeństwo i oddawanie Mu należytej czci i miłości. A zatem Kościół to zgromadzenie osób, to Ty i ja, których Bóg wzywa po imieniu. Pan Bóg zapraszając mnie do wspólnoty z Sobą i innymi, jednocześnie oczekuje ode mnie odpowiedzi na to zaproszenie. Wtórnym określeniem kościoła jest budynek, w którym gromadzą się wierzący, aby oddawać cześć Bogu. Określenie to pojawiło się wraz z początkami budownictwa sakralnego w IV wieku.

Grudzień 2022 – Po co Kościół?
Czym jest Kosciół?   
„Słowo »Kościół« (ekklesia, z greckiego ek-kalein - »wołać poza«) oznacza »zwołanie«. (...) »Kościół« jest ludem, który Bóg gromadzi na całym świecie”. Katechizm Kościoła Katolickiego, nr 751, 752.

W Kościele uczę się kochać.   
„Jako sakrament Kościół jest narzędziem Chrystusa (...), przez który Chrystus «ukazuje i zarazem realizuje tajemnicę miłości Boga do człowieka»”. Katechizm Kościoła Katolickiego, nr 776.

Pan Bóg objawia nam swoją miłość przez dary naturalne, którymi są: nasze życie, wolność, zdolność przyjmowania i dawania miłości, więzi międzyludzkie (w tym relacje małżeńskie i rodzinne), talenty i zdolności, piękno przyrody i otaczający nas świat.
Innym wymiarem darów Pana Boga są dary duchowe: odkupienie naszych win, przebaczenie grzechów; słuchanie Słowa Bożego, dzięki któremu Bóg pozwala się nam poznawać; sakramenty, przez które chce być realnie obecny wśród nas i towarzyszyć nam we wszystkich momentach naszego życia.
Po co Pan Bóg nam to wszystko daje? Świadomość otrzymanych darów ma budzić w nas poczucie, że jesteśmy kimś ważnym dla Pana Boga i drugiego człowieka, że jesteśmy kochani w sposób bezinteresowny i pełny. To zaś motywuje nas do odpowiadania miłością na miłość. Jesteśmy wezwani do miłości Boga i drugiego człowieka, zaczynając od najbliższych, a kończąc na każdym spotkanym człowieku.

W Kościele lepiej poznaję siebie.
„Człowiek nie może żyć bez miłości. Człowiek pozostaje dla siebie istotą niezrozumiałą, jego życie jest pozbawione sensu, jeśli nie objawi mu się Miłość, jeśli nie spotka się z Miłością, jeśli jej nie dotknie i nie uczyni w jakiś sposób swoją, jeśli nie znajdzie w niej żywego uczestnictwa. I dlatego właśnie Chrystus-Odkupiciel, (...) «objawia w pełni człowieka samemu człowiekowi». To jest ów — jeśli tak wolno się wyrazić — ludzki wymiar Tajemnicy Odkupienia. Człowiek odnajduje w nim swoją właściwą wielkość, godność i wartość swego człowieczeństwa”. Jan Paweł II, Redemptor Hominis.Popatrz na siebie, na swoje życie, zdolności i talenty. Dostrzeż swoje sukcesy, chwile, w których czułeś się spełniony, szczęśliwy. Wsłuchaj się w słowa Pana Boga: Stworzyłem Cię na swój obraz i podobieństwo.

Człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Boga (Rdz 1, 27), a to oznacza, że Bóg stworzył człowieka z miłości i do miłości. A zatem, aby zrozumieć sens swojego życia, odkryć swoje najgłębsze pragnienia i potrzeby, aby coraz lepiej poznawać siebie, warto coraz bardziej poznawać swojego Stwórcę. Odkrywać Jego zamysł względem naszego życia.
Najdoskonalszym wzorem człowieczeństwa jest Jezus Chrystus: Bóg-człowiek, który ukazuje nam zarówno prawdziwą istotę Boga, jak i prawdziwy ideał człowieka. To w Jezusie Chrystusie poznajemy, jakiego człowieka Bóg chce, jaki jest nasz pierwowzór.
We wspólnocie Kościoła Bóg objawia nam siebie. Najpełniej w Słowie Bożym i w sakramentach, ale także w naszej modlitwie, w drugim człowieku, w wydarzeniach dnia codziennego i w otaczającym nas świecie.

W Kościele otrzymuje zycie wieczne.  
„Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne”. J 3, 16.

Bóg tak bardzo ukochał człowieka, że stał się jednym z nas. Przyszedł jako małe, bezbronne dziecko w betlejemskiej grocie złożone na sianku. Odtąd Bóg razem z nami przemierza każdego dnia drogi świata.
„Bierze udział w ludzkim życiu jako jeden z nas. To wejście Boga czyni historię życia każdego z nas świętą. To ważne, gdyż często mamy pokusę myślenia, że niewiele znaczymy. Nie należąc do wielkich tego świata, czujemy się trybikiem w potężnej maszynie rzeczywistości. Życie wydaje się szare, monotonne, może nawet pozbawione głębszego sensu. Wydaje się, że mamy niewielki wpływ na otaczającą nas rzeczywistość (...) Jednak Bóg patrzy inaczej niż my. On patrzy w serce i stara się wydobyć z niego to, co najpiękniejsze i najszlachetniejsze. Potwierdza dary, którymi nas wyposażył. Tak było w przypadku Maryi i Józefa”. Oni zaufali bezgranicznie Bogu nawet wtedy, gdy wyzwania, jakie przed nimi stawały, były po ludzku niemożliwe do wykonania i przekraczające ich siły. Warto zatem za ich przykładem w modlitwie poszukiwać woli Pana Boga w naszym życiu.
„Bóg w swoim miłosierdziu pozwala nam zobaczyć tylko fragment drogi, do następnego zakrętu, do drzwi, które na razie wydają się zamknięte. Nie musisz wiedzieć, co będzie dalej, jak potoczy się historia. Przecież skoro Bóg wzywa do podjęcia drogi, to Cię na niej nie opuści. Tego właśnie doświadczyli Maryja i Józef. Dzięki takiej wierze i zaufaniu narodził się Jezus w Betlejem. Dzięki takiej wierze może narodzić się również w każdym z nas”. A to jest właśnie droga, która prowadzi do wiecznej radości z Panem Bogiem.

/rodzina.archidiecezjakatowicka.pl/


 

400 lat franciszkanów

 400 lat franciszkanów
w Osiecznej

Franciszkanów - reformatów sprowadzono do Osiecznej 1622 roku. Stało się to dzięki staraniom Adama Olbrachta Przyjemskiego, wielkiego oboźnego koronnego, senatora i późniejszego kasztelana gnieźnieńskiego. Tym aktem fundator wypełnił zobowiązanie testamentalne swej pierwszej małżonki Zofii z Przymułtowic Przyjemskiej. Uroczyste wprowadzenie braci odbyło się 14 sierpnia. Była to pierwsza fundacja reformatów w Wielkopolsce.

800 lat zakonu

1W 1209 roku św. Franciszek z Asyżu założył nowy zakon w Kościele. Siebie i swoich towarzyszy nazywał braćmi mniejszymi (łac. fratres minores) - chciał przez to podkreślić, że ich życie ma polegać nie na wywyższaniu się, ale na świadomym wyborze małości (łac. minoritas), uniżoności.

2Do takiej postawy zachęcał Chrystus w Ewangelii, a Franciszek nakazał w regule praktykować życie w ubóstwie i uniżeniu. Pierwszych zakonników nazywano Pokutnikami z Asyżu, dopiero później przyjęła się nazwa franciszkanie (od imienia św. Franciszka). Do XV wieku istniał jeden zakon franciszkański.

3W wyniku uwarunkowań na tle kulturowym, historycznym, geograficznym oraz na skutek różnic w praktycznym stosowaniu reguły, w XV i XVI w. wyłoniły się istniejące do dzisiaj trzy niezależne zakony franciszkańskie: Zakon Braci Mniejszych Konwentualnych, Zakon Braci Mniejszych i Zakon Braci Mniejszych Kapucynów.

800 lat zakonu