Powrótgo
Św. Maksymilian Kolbe
14 sierpnia 2023
Maryja Niepokalana w życiu św. Maksymiliana Kolbego. - odpust w parafii św. Maksymiliana Kolbego w Lesznie.
W czasie Triduum przygotowującego nas do tegorocznych uroczystości odpustowych ku czci św. Maksymiliana Marii Kolbego, patrona tego kościoła i parafii, w naszych rozważanych patrzyliśmy na tego Wielkiego Świętego kapłana, zakonnika i męczennika, jako na człowieka głębokiej wiary, niezwykłej nadziei, na człowieka o heroicznej wręcz miłości do Boga i do bliźniego. Wpatrując się dzisiaj, w tę uroczystość odpustową, w postać św. Maksymiliana Marii Kolbego, pragniemy rozważyć jego wielką miłość do Niepokalanej, którą uczynił najważniejszą Orędowniczką swojego życia i Opiekunką tego wszystkiego co w życiu czynił, co wynikało z wiary, jego miłości i z jego życiowego powołania.
Przemawiając pewnego razu do braci zakonnych w Niepokalanowie, o nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny: powiedział: „Nie chodzi tu o to, by długo klęczeć i modlić się, ale o ten stosunek dziecka do matki. O miłosne spojrzenie na figurkę Niepokalanej, częste powtarzanie "Maryja", chociażby tylko sercem… Różne modlitwy i formułki z książeczki są dobre i piękne, ale istotą jest ten prosty stosunek dziecka do matki, to odczuwanie potrzeby matki, to zdawanie sobie sprawy, że bez Niej nic nie możemy. Czasem przychodzi to trudno, ale jak trudno, to (wtedy trzeba) prosić o łaskę". Mówił to z własnego doświadczenia. Figurka Niepokalanej w jego pokoju stała zawsze na eksponowanym miejscu. Z Jej figurką odbywał swoje podróże, tak krajowe jak i zagraniczne. Ku niej zwracał swe oczy w trudnych problemach, a gdy nie widział rozwiązania klękał razem z odwiedzającą go osobą i odmawiał "Zdrowaśkę". Gdy w Oświęcimiu zabrano mu cudowny medalik, wyprosił u współwięźnia wykonanie dwóch obrazków, Chrystusa i Maryi Niepokalanej, wielkości znaczka pocztowego, które wszył do pasiaka od wewnętrznej strony i nie rozstawał się z nimi aż do śmierci męczeńskiej.
Każdego dnia wpatrując się w Matkę Bożą św. Maksymilian zachwycał się Jej miłością do Boga i człowieka, a także Jej moralną doskonałością, dobrocią, mocą. Łączył je w jedno określenie: "Niepokalana". Uważał, że właśnie dzięki temu, że Maryja Panna jest Niepokalana, Najświętsza, dlatego pomaga człowiekowi w przełamywaniu skutków grzechu pierworodnego, w walce z grzechami i realizowaniu ideału doskonałości, jaki nakreślił Jezus Chrystus: "Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski”… „Świętymi bądźcie, bo Ja jestem Święty”. Cokolwiek czynił, czynił z Niepokalaną. Stąd organizację, którą założył, nazwał „Rycerstwem Niepokalanej”. Wszystkie pisma, jakie wydawał, miały w swoich tytułach słowo „Niepokalana". Klasztor wraz z wydawnictwem, który założył nazwał „Niepokalanowem", a bracia w nich pracujący pozdrawiali się słowem „Maryja", w miejsce tradycyjnego „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus".
O. Maksymilian z silną tradycją maryjną, spotkał się zarówno w domu rodzinnym, jak i w Zakonie Franciszkańskim, szczególnie gdy chodzi o tajemnicę Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Głęboko w to wierzył, że Maryja jako wybranka Boża, pełna łaski, musiała być wyjęta spod prawa grzechu pierworodnego, by stać się najgodniejszą i najświętszą ze wszystkich kobiet, by mogła kochać Boga tak jak nikt inny nigdy nie kochał i nigdy kochać nie będzie. Rozważał ten przywilej Niepokalanego Poczęcia Maryi z zachwytem i miłością. Jak sam stwierdził: "Niepokalana jest ostateczną granicą między Bogiem a stworzeniem. Ona jest wiernym odbiciem Bożej doskonałości i Jego świętości". Dla św. Maksymiliana żyć po chrześcijańsku i po franciszkańsku, znaczyło świadczyć o Maryi i stać się żywym obrazem Niepokalanej. W czasie jednej z nauk do braci w Niepokalanowie powiedział: „Wiemy z doświadczenia, że dusze całkowicie i bezgranicznie poświęcone Niepokalanej lepiej poznają Jezusa i boskie tajemnice. Rzeczywiście Matka Boża nie może prowadzić gdzie indziej aniżeli do Jezusa".
W św. Maksymilianie nieustannie wzrastało przekonanie i wielkie pragnienie, by „odnowić wszystko w Chrystusie przez Niepokalaną". Czynił to przez zorganizowanie zbiorowego apostolstwa, skierowanego do wszystkich. W tym celu wydawał miesięcznik "Rycerz Niepokalanej". Czynił to bez żadnego zaplecza finansowego i bez doświadczenia w pracy dziennikarskiej czy też wydawniczej. A mimo to, jego pismo osiągnęło największy nakład spośród wszystkich miesięczników wydawanych w Polsce międzywojennej. Po ludzku niezrozumiały był także jego wyjazd na Daleki Wschód z czterema braćmi zakonnymi, bez znajomości języka, bez zapewnionego punktu oparcia, nie wiedząc nawet gdzie założy swoją misję. A on w miesiąc po przybyciu do Nagasaki wydaje pierwszy numer „Rycerza Niepokalanej", i to w języku japońskim. Nikt i nic nie mogło przygasić jego miłości do Niepokalanej i jego dziecięcego zaufania, że Ona, niebieska Hetmanka prowadzi go przez życie zawsze pewną ręką.
Pragnął dla Maryi zdobyć cały świat i każdego człowieka. Ważnym narzędziem, pozwalającym na zdobywanie dusz dla Niepokalanej, był dla o. Maksymiliana „Cudowny Medalik”. Gdzie tylko mógł, rozdawał Cudowny Medalik, wierząc, że Niepokalana sama zajmie się nawróceniem osób, które przyjmą Jej medalik. Jak sam mówił: „Jej medalik należy rozdawać, gdzie się tylko da: i dzieciom, by zawsze go na szyi nosiły i starszym, i młodzieży zwłaszcza, by pod Jej opieką miała dosyć sił do odparcia tylu pokus i zasadzek czyhających na nią w naszych czasach. A już tym, co do kościoła nie zaglądają, do spowiedzi boją się przyjść, z praktyk religijnych szydzą, z prawd wiary się śmieją, zagrzęźli w błoto moralne albo poza Kościołem w herezji przebywają – o, tym, to już koniecznie medalik Niepokalanej ofiarować i prosić, by zechcieli go nosić, a tym czasem gorąco Niepokalaną błagać o ich nawrócenie”. Wobec tych, którzy medalika przyjąć nie chcieli, Święty używał podstępu – polecał wszyć medalik w ubranie i modlić się za daną osobę.
Swoją miłość do Niepokalanej przypieczętował śmiercią męczeńską, „dla przyśpieszenia zdobycia całego świata dla Niej", a było to w Wigilię Wniebowzięcia NMP 14 sierpnia 1941r. To właśnie wtedy kat hitlerowski wszedł do bunkra głodowego, żeby wykończyć tych, co jeszcze żyli. Nazajutrz, w samo święto Wniebowzięcia NMP, przewieziono ciało o. Maksymiliana do krematorium by, jak „ziarno pszeniczne wrzucone w ziemię, wydało plon obfity”.
Jeden z braci zakonnych z Niepokalanowa miał słuszność, gdy napisał, że "nie ta wielka i szeroka działalność Ojca Maksymiliana jest najbardziej godna podziwu, ani nawet jego śmierć bohaterska, lecz to jego głębokie życie wewnętrzne i doskonała zgodność jego woli z wolą Niepokalanej". Warto też skorzystać z takiej oto rady św. Maksymiliana: „Gdy przystępujesz do czytania o Niepokalanej, nie zapominaj, że wchodzisz wtedy w kontakt z istotą żywą, kochającą cię, czystą, bez żadnej skazy. Pamiętaj też, że słowa, które czytasz, nie są w stanie wyrazić, kim Ona jest, bo to słowa ludzkie, zaczerpnięte z pojęć ziemskich, słowa przedstawiające wszystko na sposób ludzki, gdy tymczasem Niepokalana to Istota całkowicie Boża, stąd poniekąd o całą nieskończoność wyższa od tego wszystkiego, co cię otacza. Ona sama objawiać się tobie będzie przez wyczytane zdania i podawać ci myśli, przekonania, uczucia, których sam nie mógłbyś się domyśleć”.
Niech te nasze tegoroczne rozważania o życiu i duchowości św. Maksymiliana Kolbego, będą dla nas wzorem wiary, nadziei i miłości. Niech Święty z Niepokalanowa uczy nas ukochania Maryi, tak jak dziecko kocha swoją Matkę. Niech uczy nas przychodzenia do Maryi ze wszystkim, czym na co dzień żyjemy. Niech uczy nieustannego oddawania w Jej opiekę siebie i naszych bliskich. Niech uczy nas zawierzania Niepokalanej wszystkich spraw codziennego życia osobistego, rodzinnego i parafialnego. Niech uczy nas jak w konkretny sposób czynić swoje życie modlitwą ku Jej czci. Jak w trudnych chwilach nie załamywać się, ale pamiętać, że nie jesteśmy sami bo obok nas jest zawsze Ona – Maryja Niepokalana. Amen.
(o.R.)