XXIII Niedziela Zwykła
Rok A (2023)
Upominać z miłością
W pierwszym czytaniu prorok Ezechiel otrzymuje od Boga nakaz upominania synów Izraela i przestrzega go, że jeżeli nie będzie upominał tych, którzy zeszli na złą drogę, czyli zeszli z drogi zbawienia, i się nie nawrócili do śmierci, to odpowiedzialność za to spadnie na niego. W Ewangelii Jezus uczy nas i wymaga od nas, że „gdy brat twój zgrzeszy przeciw tobie, idź i upomnij go”. A św. Paweł w drugim czytaniu podkreśla, jak bardzo ważna w życiu jest miłość i przypomina Boże Przykazania, które nakazują miłość bliźniego, dlatego też upominanie bliźniego ma się dokonywać w miłości, a „miłość nie wyrządza zła bliźniemu”.
Braterskie upomnienie o którym mówi dzisiaj Chrystus, to nie jest jakiś religijny sposób na pomstowanie i ponizanie naszych bliźnich, za wszystko co nam w nich nie pasuje. Braterskie upomnienie to przypomnienie grzeszącemu człowiekowi o Bogu, o Jego miłości i o Bożym Pawie zawartym w Bożych Przykazaniach. Prawdziwa miłość zawsze będzie troszczyć się o prawdziwe dobro drugiego człowieka, dlatego nie może tolerować sytuacji, gdy ktoś grzeszy, wyrządza zło, krzywdząc przez to nas, siebie lub innych. Braterskie upomnienie o którym mówi dzisiaj Chrystus to konieczny sposób reagowania na grzech i na zło z nim związane. Czyli nie chodzi o to, by wszystkich wokoło nieustannie poprawiać, moralizować, czy też nieustannie wszystkim dookoła zwracać uwagę. Chrystusowi chodzi o braterskie upomnienie wtedy gdy bliźni zgrzeszy, także przeciwko nam, i gdy jego postawa i zachowanie mogą mu zamknąć drogę do zbawienia i do Nieba. Braterskie upomnienie dotyczy więc bardzo poważnych spraw i zawsze ma wypływać z miłości do Boga i do bliźniego.
Skoro więc braterskie upomnienie jest tak bardzo ważne w codziennym naszym chrześcijańskim życiu, to Chrystus podaje nam dzisiaj konkretną „instrukcję obsługi” w jaki sposób należy upominać.
Pierwszy krok to „idź i upomnij go w cztery oczy”. Aby kogoś upomnieć, trzeba najpierw do niego pójść, spotkać się z nim, upomnieć „w cztery oczy”, by spróbować doprowadzić go do uznania winy i grzechu oraz dać mu okazję do wytłumaczenia się ze swojego postępowania. Upomnienie braterskie bardziej niż karać i osądzać, ma odsłonić konsekwencje czyjegoś postępowania i zarazem wlać w jego serce światło i nadzieję, że może on jeszcze zmienić swoją postawę i zachowanie.
Drugi krok podejmowany w obliczu braku reakcji na upomnienie „w cztery oczy”, to zaangażowanie jednego lub dwóch świadków, na których może się oprzeć obiektywna ocena sprawy.
Krok trzeci, to poinformowanie wspólnoty Kościoła, która rozpoznaje wtedy sprawę w szerszym gronie, by przekonać kogoś do zmiany postawy oraz co bardzo ważne prosi też więcej osób o szczególną modlitwę w jego intencji.
Krok czwarty, w przypadku odrzucenia upomnienia Kościoła, to postawienie na równi z „poganinem” i „celnikiem”. Ale myliłby się jednak ten, kto w tym momencie stwierdzi, że w ten sposób dana osoba zostaje całkowicie przekreślona i pozostawiona sama sobie. Pamiętajmy, że to właśnie w Ewangelii według św. Mateusza, której fragment dzisiaj usłyszeliśmy, Jezus zostaje nazwany „przyjacielem celników i grzeszników”. Czyli nawet jeśli ktoś przez swoje postępowanie i grzechy znalazł się poza wspólnotą Kościoła, to nic nas nie zwalnia z obowiązku walki o niego, o to by się nawrócił i wszedł na drogę zbawienia! Wobec takiego człowieka należy być jeszcze bardziej życzliwym i serdecznym. Takiego człowieka należy jeszcze bardziej kochać, jeszcze więcej troszczyć się o niego i o jego zbawienie oraz za niego nadal modlić się, ponieważ znalazł się w swoim życiu wręcz w dramatycznej sytuacji.
Pamiętajmy, że ani Bóg, ani Kościół nikogo nie przekreślają i nie odrzucają. Zarówno Jezus, jak i założony przez niego Kościół, zawsze będą czynić wszystko by pomóc człowiekowi nawrócić się i zbawić. I taka ma być także nasza postawa wobec tzw. „wielkich, zatwardziałych grzeszników” oraz wobec tych, którzy wobec nas nieraz bardzo i to bardzo zgrzeszyli i zawinili…, mamy troszczyć się o ich nawrócenie i o ich zbawienie!!
I jeszcze jedna ważna sprawa…Weźmy też pod uwagę, że istnieje taka możliwość, że to my sami potrzebujemy braterskiego upomnienia, a nasi najbliżsi boją się nam o tym powiedzieć: „że trudno się z nami żyje, że żyjemy na co dzień w grzechach ciężkich, śmiertelnych, że już najwyższy czas byśmy zmienili swoje życie i się nawrócili, bo nie idziemy drogą zbawienia do Nieba…”. Obyśmy i my potrafili przyjąć braterskie upomnienie od innych, bo przecież nie jesteśmy znów tacy doskonali, za jakich się nieraz uważamy. Amen.